Poczekalnia żużlowego rankingu Interii Zbigniew Fiałkowski, działacz GKSŻ. To on jest w związku łącznikiem z klubami i człowiekiem od gaszenia pożarów. Choć zwolennicy spiskowych teorii widzą w nim tylko gwaranta jazdy GKM-u Grudziądz w Ekstralidze. Ryszard Czarnecki, polityk. Dzięki jego wpływom i pomocy odbyło się w tym roku wiele prestiżowych imprez z kalendarza PZM. Na plus jego pomoc dla One Sport, polskiego promotora cyklu SEC. Tomasz Gollob, były żużlowiec, a obecnie ekspert Canal+. Nie stanął na nogi, o co walczy od momentu wypadku na crossie w kwietniu 2017, ale wyszedł na prostą. Odnalazł radość życia i walczy, a ten jego wysiłek może być przykładem dla każdego innego sportowca. Gollob nigdy się nie poddaje. Miejsce 10. Andrzej Witkowski, były prezes PZM. Spadek z 8. miejsca. Jasne, że już nie tak decyzyjny, jak kiedyś, ale warto pamiętać, że cała grupa rządząca jemu zawdzięcza nominacje i karierę. Już samo to powoduje, że prezes Witkowski może naprawdę wiele. Często gęsto zabiera głos w ważnych dla żużla sprawach, chucha i dmucha na swoje dziecko, jakim jest turniej Grand Prix na PGE Narodowym, a od casu do czasu wrzuca kamyczek do ogródka, prowokując dyskusję na ważny temat. Miejsce 9. Ryszard Kowalski, wiceprezes PGE Ekstraligi. Spadek z 7. miejsca. Człowiek łagodzący obyczaje, który jednak potrafi uderzyć pięścią w stół. Z naszych informacji wynika, że to on był tą osobą w Zespole ds. Licencji dla Klubów, która powiedziała: zero litości. Efekt mamy taki, że dwa kluby dostały odmowę. I choć pewnie po odwołaniu i wcześniejszym spłaceniu długów licencję dostaną, to w świat poszedł sygnał, że żarty się skończyły. Brawo panie Kowalski. Miejsce 8. Andrzej Rusko, prezes Betardu Sparty Wroclaw. Spadek z 6. miejsca. Za nim trudny rok, ale to, co zrobił w ostatnich miesiącach (ruchy kadrowe), może sprawić, że odrodzi się niczym feniks z popiołów. I choć nie popieramy powrotu Rosjan z polskim paszportem do ligi, to prezesowi Sparty trzeba oddać, że był w tej sprawie zdeterminowany i skuteczny. Dla nas nie ulega wątpliwości, że gdyby nie jego zabiegi, to Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow nie wróciliby w 2023 na polskie tory. Ta jedna sprawa pokazuje, że prezes Rusko, jeśli mu na czymś bardzo zależy, to potrafi to załatwić. Poza wszystkim tradycyjnie duży plus za wkład w profesjonalizację żużla. Miejsce 7. Krzysztof Cegielski, przewodniczący stowarzyszenia Metanol. Awans z 10. miejsca. Załatwił w tym roku jedną rzecz, ale za to jaką. Nie byłoby interwencji UOKiK-u w polskim żużlu, gdyby nie Cegielski. Dzięki działaniu polskiego urzędu zniknęło wiele zapisów, które pomagały klubom robić żużlowców w balona. Zniknęły finansowe limity, które sprawiały, że część wypłat była przenoszona na dodatkowe umowy sponsorskie, które od czasu do czasu nie były wypłacane, bo nie były objęte procesem licencyjnym. Dzięki Cegielskiemu wróciła normalność, a zawodnicy mogą swoje miliony zarabiać także ryczałtem, co przez lata było zabronione. Miejsce 6. Jakub Kępa, prezes mistrza Polski, Motoru Lublin. Awans z poczekalni. Człowiek, który zbudował potęgę na ścianie wschodniej. Od czasu do czasu inni wypominają mu, że to zasługa spółek skarbu państwa, ale to też trzeba umieć załatwić. W tym roku Motor pierwszy raz w historii został mistrzem Polski, a prezes Kępa osiągnął wielki osobisty sukces, jakim było sprowadzenie do Lublina Bartosza Zmarzlika. Już za rok kibice Motoru będą mogli podziwiać mistrza na stadionie przy Al. Zygmuntowskich. Dodajmy, że prezes Kępa ma wiele do powiedzenia w Ekstralidze, a jego tata Marek w tym roku został członkiem rady nadzorczej Ekstraligi Żużlowej. Miejsce 5. Piotr Szymański, przewodniczący GKSŻ. Utrzymał 5. miejsce. Działa na wyjątkowo trudnym i niezbyt wdzięcznym odcinku. Jednak cały czas idzie do przodu. Pierwsza i druga liga są pokazywane w telewizji i są naprawdę niezłym produktem. W przypadku drugiej ligi można mówić o pewnym fenomenie, bo jednak druga liga piłkarska, a futbol jest jednak zdecydowanie popularniejszy, nie jest pokazywana w telewizji. Szymańskim, mimo oporu środowiska i obiektywnych trudności, profesjonalizuje i systematycznie podnosi standardy na zapleczu Ekstraligi. Miejsce 4. Ryszard Kowalski, tuner. Spadek z 3. miejsca. Dwóch ludzi na podium Grand Prix, to wystarczająca rekomendacja. W końcu na silnikach tunera z Cierpic pod Toruniem jeździli mistrz Bartosz Zmarzlik i brązowy medalista Maciej Janowski. Jasne, że coraz częściej słychać głosy, że silniki Kowalskiego nie są już tak dobre, że wymagają dużej pracy, gdy idzie o regulację, ale najlepsi sobie z tym radzą. Poza wszystkim, jeśli Kowalski jest w opinii wielu osób w kryzysie, to chyba każdy chciałby mieć taki kryzys. Oczywiście nie zmienia to faktu, że Polak musi się przyłożyć, bo inni nie zwalniają tempa, a każdy chce strącić króla mechaników z tronu. Miejsce 3. Wojciech Stępniewski, prezes PGE Ekstraligi, spadek z 2. miejsca. W sumie zarobił dla polskiego żużla blisko 350 milionów, ale ten rok był bez umów i znaczących kontraktów. Prezesa Stępniewskiego nagradzamy jednak za to, że produkt, jakim jest PGE Ekstraliga, trzyma światowe standardy. Działacz wytrzymał też ciśnienie i nie dał się skusić na wprowadzenie KSM, na co wielu go namawiało. Duża część środowiska grzmiała, że KSM obniży finansowe stawki dla zawodników. Prezes odpowiedział: tak, ale tylko na rok, a potem znowu będzie problem. Od nas dodatkowy dużu plus za pracę nad finansowym Fair Play, które ma być wzorowane na rozwiązaniach z hiszpańskiej La Liga. UOKiK zmusił Ekstraligę do wycofania się z żużlowych limitów, ale ta szykuje nowe rozwiązania na sezon 2024 i kolejne. Każdy klub będzie musiał pokazać budżet i na tej podstawie dowie się, ile może wydać na transfery. Miejsce 2. Bartosz Zmarzlik, mistrz świata. Spadek z 1. miejsca. Zdobył trzeci tytuł mistrza świata i srebrny medal ze Stalą Gorzów w PGE Ekstralidze. W meczach zdobywał prawie 20 punktów. To był kolejny wielki sezon mistrza, który dokonał wielkich zmian w swoim życiu - zmienił klub i stan cywilny. Podajemy w tej kolejności, ale oba wydarzenia są równie ważne. Zmarzlik utrzymał też pozycję lidera wszystkich rankingów popularności. To jest zdecydowanie twarz numer 1 żużla, a jego milionowy kontrakt z Orlenem to jest coś, o czym inni mogą tylko pomarzyć. Uznaliśmy jednak, że są rzeczy ważniejsze od złota i hot-doga (wizerunek Zmarzlika reklamującego to jedzenie jest na wielu stacjach benzynowych), dlatego mistrz zajął drugie miejsce. Miejsce 1. Michał Sikora, prezes PZM. Awans z 4 miejsca. W życiu i w sporcie ważne są zasady. Często o tym zapominamy, ale tak właśnie jest. Po wybuchu wojny w Ukrainie wykluczenie Rosjan z ligi i z Grand Prix wcale nie było takie oczywiste. Na pewno chciał tego promotor GP, amerykańskie Discovery, ale FIM miał wątpliwości. A już kompletnie nie można było przewidzieć, co stanie się w uważanej za najlepszą na świecie polskiej lidze. I wtedy do akcji wkroczył nasz prezes Sikora. Ładnie opisał w liście adresowanych do prezydenta FIM, jak się sprawy mają i temat został załatwiony. Prezes PZM nie tylko wyrzucił Rosjan, ale i też nie reagował na pisma od prawników Artioma Łaguty. Zafundował wszystkim Rosjanom roczną banicję i dobrze. Inaczej, wobec tego, co dzieje się w Ukrainie, nie można było postąpić. Za rok do ligi wracają Rosjanie z polskim paszportem, ale w tym przypadku prezes PZM już nic nie może zrobić. Naraziłby się na wielomilionowe odszkodowania. W ogóle to podoba nam się spokojny styl zarządzania związkiem przez prezesa Sikorę. Wytrzymał ciśnienie, gdy media ciskały gromy na głowę trenera kadry Rafała Dobruckiego. Duży plus należy się też za zorganizowanie Grand Prix na PGE Narodowym. To impreza ze związkowej kasy. Czytaj także: 48 godzin, które wstrząsnęły klubem