Piotr Kaczorek, Interia: W lipcu, w rozmowie z klubową telewizją, mówił pan, że decyzję o rezygnacji z funkcji menadżera sportowego podjął pan rok temu i wtedy rozpoczęły się poszukiwania pańskiego następcy. Po roku został nim Błażej Skrzeszewski. Jest pan zadowolony z tego, kto przejmie po panu drużynę? Rafael Wojciechowski, były menadżer Aforti Startu Gniezno: Tak, choć oczywiście celowałem zdecydowanie wyżej. Pierwszym wyborem był Rafał Dobrucki, z którym rozmawiałem już w zeszłym roku. Później był także Adam Skórnicki, ale głównie ze względu na ich obecne obowiązki nie udało się żadnego z nich namówić do pracy w Gnieźnie. Naturalnym wyborem stał się więc człowiek, który ze mną współpracował przez ostatnie dwa sezony, który podzielał moją wizję prowadzenia klubu. Zostało mu to stanowisko powierzone; będę go wspierał na ile tylko będę mógł, będę mu kibicował. Wierzę, że podoła tej odpowiedzialnej funkcji i myślę, że dobrze poprowadzi drużynę. Błażej Skrzeszewski był na liście kandydatów do objęcia funkcji menadżera przed rokiem? Przed rokiem nie było go na tej liście, ponieważ zupełnie inaczej podchodziłem do tego tematu, też trochę późno. W tym roku decyzja była wcześnie i te rozmowy rozpoczęły się również wcześniej. Błażej miał być przy drużynie i rok temu, i w tym roku, z tym, że na początku była koncepcja, że będzie kierownikiem drużyny. Ostatecznie został menadżerem sportowym i będzie współpracował z Tomaszem Fajferem. Jest najważniejszym ogniwem sztabu i niczego w tym zakresie nie będziemy zmieniać. Były kandydatury Rafała Dobruckiego i Adama Skórnickiego, ale nie udało mi się tych osób przekonać, więc naturalnym kandydatem i trzecią opcją, z której jestem zadowolony, został Błażej Skrzeszewski. Mówi pan o Rafale Dobruckim i Adamie Skórnickim, ale wiemy też, że był jeszcze Piotr Świderski. W rozmowie z Wirtualną Polską powiedział, że brał już udział w budowaniu drużyny, ale po spotkaniu zarządu dowiedział się, że jest inna opcja. Dlaczego zrezygnowaliście z usług Świderskiego i jaka była ta inna opcja? Rozważaliśmy kandydaturę Piotra Świderskiego, ale zarząd stwierdził, że ciekawszą opcją będzie postawienie na Błażeja Skrzeszewskiego i osobę, która będzie zajmowała się głównie szkoleniem młodzieży i juniorów. Przychyliłem się do tej opcji, żeby to był minimum duet, ale podejrzewam, że pojawi się też trener od przygotowania ogólnorozwojowego. A czy to nie było tak, że duet Skrzeszewski - Fajfer był nie tyle ciekawszą opcją, co po prostu tańszą? Spekuluje się, że Piotr Świderski był po prostu zbyt drogi. Nie rozgrywałbym wszystkiego w kontekście pieniędzy, choć oczywiście one pewnie też odgrywały rolę. Ostatecznie, po długich dyskusjach zarządu, stwierdziliśmy, że taka opcja jest korzystniejsza z wielu względów, nie tylko finansowych (bo akurat ten czynnik nie był najważniejszy), ale też ze względu na efekt, jaki możemy uzyskać przy współpracy sztabu szkoleniowego z toromistrzem i innymi osobami, które są na miejscu. Ten duet jest cały czas w Gnieźnie i w pełni zaangażuje się w pracę, także w przygotowanie toru. Taka konfiguracja jest korzystniejsza do klubu, taką podjęliśmy decyzję i na tym możemy zakończyć ten temat, nie ma co się nad tym rozwodzić. W wywiadzie, o którym wspomniałem na początku mówił pan, że nowy menadżer ma być osobą, która poprowadzi zespół lepiej niż pan. Błażej Skrzeszewski spełni to kryterium? Współpracowaliście przez jakiś czas, więc zna pan jego warsztat. Uważam, że stać go na to. Było widać jego zaangażowanie już w tym roku, zauważyłem to i wierzę, że tym zaangażowaniem może dużo nadrobić. Ma także odpowiednią wiedzę, czy to z kursu trenersko-instruktorskiego, czy z ostatnich lat, gdy przy żużlu był, a ostatnie dwa lata spędzając przy mnie. Zwłaszcza ten ostatni rok, gdy coraz więcej obowiązków przechodziło na niego, z pewnością dużo mu dał, więc wierzę głęboko, że sobie z tym wszystkim poradzi i poprowadzi drużynę zdecydowanie lepiej. W tym samym wywiadzie mówił pan, że długofalowy cel klubu się nie zmienia i jest nim awans do PGE Ekstraligi. Czy w klubie myślicie o tym jako o realnym celu na przyszły sezon? Że ten cel może udać się zrealizować w sezonie 2022? Tak. Będziemy robić wszystko, żeby to się udało. Co prawda taki cel ma przynajmniej siedem drużyn, bo drużyna z Niemiec nie może startować w PGE Ekstralidze, więc będzie to trudny cel, ale oczywiście go sobie wyznaczamy. Jeśli nie w najbliższym roku, to będziemy chcieli się włączyć w walkę o awans w kolejnym. Zresztą, myślę, że trzeba poczekać do początku sezonu, gdy już poznamy siłę naszej drużyny i będzie można zweryfikować te plany, ale uważam, że drużyna będzie bardzo ciekawa, nieobliczalna i na pewno będzie mogła włączyć się w realizację tego celu, jakim jest awans do PGE Ekstraligi. Uważam, że mamy ambitnych zawodników, którzy będą chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Jak na razie Start ogłosił porozumienia z trzema nowymi zawodnikami - Antonio Lindbaeckiem, Ernestem Kozą i Szymonem Szlauderbachem. Ilu nowych zawodników jeszcze pozyska Start? Być może pojawią się jakieś wzmocnienia na pozycjach juniorskich - rozważamy takie możliwości. Mamy kilka ciekawych pomysłów, ale te informacje będziemy zdradzać na bieżąco. Mamy rozpisane cele strategiczne na poszczególne miesiące i pewne ruchy będziemy wykonywać w grudniu, pewne w styczniu, więc dużo będzie się w klubie działo i dużo tematów będziemy realizować. Mam nadzieję, że uda się je zrealizować wszystkie i naprawdę jestem przekonany, że Start będzie mocną drużyną w przyszłym roku i namiesza w tych rozgrywkach. A co z seniorami? Ilu transferów można spodziewać się w tej formacji? Będziemy chcieli osiągnąć porozumienie z jeszcze jednym seniorem i, jak wspomniałem wcześniej, rozważamy wzmocnienie formacji juniorskiej. Wracając do kwestii menadżerskich, ale nie do nowego menadżera, tylko do starego, czyli do pana. Na jakim stanowisku w klubie pan zostaje i jaki będzie pana zakres obowiązków? Dotychczas odpowiadał pan za kwestie sportowe, teraz zajmie się pan kwestiami biznesowymi? Tak, jestem w tym momencie przewodniczącym rady nadzorczej spółki akcyjnej i na pewno będę chciał, żeby ten projekt się rozwijał, bo jeśli chcemy wystartować w Ekstralidze, trzeba jechać jako spółka akcyjna. Z tym wiąże się także dokapitalizowanie spółki poprzez sprzedaż akcji stowarzyszenia, które posiada około 90% akcji spółki. Wiąże się to z relacjami biznesowymi, które chcę kontynuować i też zachęcać inne podmioty do tego, żeby postrzegały czy to klub, czy spółkę akcyjną, jako realną możliwość inwestycji środków, a także z pozyskiwaniem w inny sposób kapitału, czy partnerów do klubu, oraz dbaniem o te relacje. W związku z tym więcej obowiązków spadnie na członków zarządu, czy na osoby, które są zatrudnione w klubie i to one będą wykonywać całą mrówczą pracę związaną z marketingiem, czy z bieżącym zarządzaniem i administrowaniem klubem, a ja będę wspierał swoją radą, czy kontaktami, czy możliwością pozyskiwania nowych kontaktów biznesowych. Rozmawiał Piotr Kaczorek