Doyle to jeden z najlepszych żużlowców ostatnich lat, ale wyrobił sobie opinię kogoś niezbyt wiernego, kto generalnie patrzy na kluby raczej tylko przez pryzmat pieniędzy. Oczywiście ma do tego prawo, bo żużel to jego praca, a kariera wiecznie trwać nie będzie, tym bardziej że Doyle ma 38 lat. Jego wyniki są bardzo szanowane, ale wobec tego zawodnika często pewien dystans zachowują kibice, którzy wiedzą że do obecności Doyle'a w klubie nie ma co się przywiązywać. Zmienia je często, zależnie od propozycji jakie dostaje. Doyle udzielił wywiadu FIM Speedway i zdobył się na ciekawą poradę. Powiedział, że sugeruje młodym zawodnikom z jego kraju początkowo nie patrzeć na pieniądze, tylko na rozwój sportowy. Oczywiście w pewnym sensie ma rację, ale po pierwsze w tym sporcie pieniądze należy mieć na uwadze już na początku kariery, a po drugie Doyle z wyżej wymienionych przyczyn raczej nie jest najlepszym nauczycielem. Kilka razy odchodził z klubów w atmosferze lekkiego niesmaku. Prezes w szoku po tym, co przeczytał - O Matko Boska - napisał na Twitterze Piotr Rusiecki, prezes Unii Leszno, czyli klubu z którego Doyle kilka miesięcy temu odszedł. Dostał znacznie lepszą propozycje z Krosna, choć początkowo miał zostać w Lesznie. Dodajmy też, że zawodnik czuł się nie do końca rozliczony z klubem i to też był jeden z powodów takiej decyzji. Decyzji, którą w Lesznie przyjęli z wściekłością. Doyle'a wyzywano od "złotów", mówiono że ma już tam nigdy nie wracać. W żużlu jednak już nie takie sytuacje widziano. Już za dwa miesiące Doyle zacznie sezon 2023 w barwach swojej nowej drużyny, czyli Wilków Krosno. Ma tam być kimś, kto przesądzi o utrzymaniu w PGE Ekstralidze, liderem z krwi i kości. Obok niego w składzie są takie nazwiska, jak Krzysztof Kasprzak, Andrzej Lebiediew czy Vaclav Milik. To ma dać sukces, którym w przypadku Wilków będzie pozostanie w elicie na kolejny rok. Jednym z głównych rywali będzie Unia Leszno, czyli ekspracodawca Doyle'a. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo