Rosjanin pogodził się już z brakiem możliwości walki o złoto w Grand Prix. W tej chwili nawet nie liczy na zaproszenie od organizatorów. Ten temat wraca co chwilę, bo Łaguta jest w wybornej dyspozycji. Powrót Rosjan uatrakcyjniłby cykl. - Naprawdę nie wiem. Po prostu już o tym nie myślę. Jak myślałem, to w poprzednim sezonie - przyznaje Łaguta. - Jak będzie zielone światło, to będę jeździł, a jak nie, to nie. Nie ma co o tym myśleć, aczkolwiek fajnie byłoby wrócić i powalczyć - dodaje. Żużel. Grand Prix. Artiom Łaguta: Znów chciałbym to poczuć Spójrzmy na podium z 2021 roku w klasyfikacji generalnej. Złoto zdobył Artiom Łaguta, srebro Bartosz Zmarzlik, a brąz Emil Sajfutdinow. Skoro dwóch z trzech najlepszych żużlowców na świecie w trybie przyspieszonym zostaje zawieszonych, to Grand Prix musi stracić na atrakcyjności. Dopóki jednak trwa wojna, Łaguta i Sajfutdinow nie wrócą. Nic przecież się nie zmieniło od końca lutego 2022 roku. Zmasowany atak rosyjskich wojsk wciąż trwa. Rywalizacja o tytuł nie jest już tak zacięta. Rok temu losy złota ważyły w ostatnim wyścigu tylko dlatego, że Zmarzlik został zdyskwalifikowany z Grand Prix w Vojens. Gdyby nie to, zaklepałby sobie kolejne mistrzostwo świata znacznie wcześniej. Głodny sukcesów również jest Łaguta. - Ostatnio w telewizji oglądałem podium z 2021 roku. Znów chciałbym tam stać i poczuć to, co wtedy czułem. Nie wiadomo, kiedy tak się stanie - mówi Rosjanin, który nigdy nie otrzymał szansy obrony tytułu. Temat powrotu Łaguty i Sajfutdinowa do Grand Prix wraca i będzie wracać. W PGE Ekstralidze, czyli w najlepszej lidze świata, obaj startują z polską licencją (mieli polskie obywatelstwo jeszcze przed rozpoczęciem wojny) i należą do wąskiego grona największych gwiazd. Jak zawsze najlepsze wyniki osiąga Zmarzlik, ale w sezonie 2023 drugą średnią wykręcił Sajfutdinow (2,443). Łaguta był szósty (2,242). W aktualnych rozgrywkach zamienili się rolami. Artiom jest trzecim z najlepszych żużlowców (2,377), a Emil piątym (2,200).