Po okresie, kiedy Bydgoszcz straciła prawo do organizowania Grand Prix, bardzo zraziła do siebie ówczesnych promotorów. Te zrażone osoby wciąż pracują, ale na rzecz nowego promotora, Discovery Sports Events. Niestety mają też negatywną opinię o Bydgoszczy, bo władze miasta ich oszukały. Stadion był największą kością niezgody. Władze miasta kilkukrotnie spotykały się z Brytyjczykami w sprawach dot. stadionu i dalszej współprace w zakresie organizacji Grand Prix, ale nic z tych obietnic składanych przez władze miasta nie wyszło. Skończyło się tak, że uciekło nam Grand Prix. Kiedy nastały w Bydgoszczy nowe władze jeszcze raz dostaliśmy szansę. Najpierw musieliśmy zorganizować półfinał DPŚ, a następnie w 2013 i 2014 roku dostaliśmy Grand Prix. W 2013 któryś raz Anglicy zostali oszukani i dlatego po 2014 roku zakończono współpracę. Jedzie o swoją przyszłość. Kolejka chętnych na jego miejsce Te słowa są śmiechu warte Dziś czytam, że pan poseł porusza sprawę powrotu Grand Prix do Bydgoszczy. Śmiać mi się chce. On chyba nie zdaje sobie sprawy, jakie warunki należy spełnić pod względem obiektu, by w ogóle móc mówić o zorganizowaniu Grand Prix. Ponadto do tej pory nie rozmawialiśmy z Discovery o powrocie do współpracy, a nawet gdyby udało się ją zawiązać, to turniej nie odbędzie się za kadencji Schreibera. Takie mam zdanie, bo wiem jaka to daleka droga. Jedzie o swoją przyszłość. Kolejka chętnych na jego miejsce Miasto musi wyłożyć całość kasy Polonii nie stać na samodzielne wykupienie licencji. To musiałoby zrobić miasto i pokryć ten koszt w całości. Kibice bardzo chcą żeby powróciło Grand Prix do Bydgoszczy i to nie tylko miejscowi, ale też zagraniczni, którzy są już związani z Bydgoszczą ze względu na poprzednie turnieje. Podsumowując całość, otrzymaliśmy pustą obietnicę świadomego albo mniej świadomego polityka.