Pusta kasa, bunt zawodników a teraz takie informacje. Zwrot akcji
Autona Unia Tarnów ma już pierwsze punkty na swoim koncie. Beniaminek 2. Metalkas Ekstraligi dość niespodziewanie rozbił u siebie Moonfis Malesę Ostrów Wielkopolskim, a w klubie ostrzą sobie apetyty, że na tym nie koniec. Unia w ostatnich tygodniach była murowanym faworytem do spadku, ale w obliczu problemów, z którymi mierzą się rywale, sprawa pozostaje otwarta. Tym bardziej że tarnowianie wyciągają wnioski po nieudanym starcie sezonu i mają swoje atuty.

Wiele osób przecierało oczy ze zdumienia widząc wynik sobotniego starcia Autona Unii Tarnów z Moonfis Maesą Ostrowem. Można było zakładać, że w obliczu problemów kadrowych gości (kontuzja Luke Beckera) beniaminek powalczy o wygraną, ale nikt nie spodziewał się, że przyjezdni zostaną rozbici. To pierwszy promyk nadziei tarnowian na utrzymanie w lidze.
Unia może wykorzystać problemy rywali
Jeszcze do niedawna zespół Stanisława Burzy uchodził za najsłabszy w lidze, ale ostatnie tygodnie sporo zmieniły. Przede wszystkim powrót do treningów na własnym torze bardzo pomógł Unii. Widać to po jeździe w zasadzie całej drużyny. Mateusz Szczepaniak nagle zaczął prezentować się tak, jak wszyscy od niego oczekują, Marko Lewiszyn w ostatnim spotkaniu zrobił wynik dużo ponad stan, a młodzieżowcy dorzucają ważne punkty.
Tarnowianie ciągle nie mają zawodnika U-24 i być może nawet takiego się nie doczekają. Tyle tylko, że utrzymując kolektyw i równą jazdę pozostałej szóstki zawodników okazuje się, że zwycięstwa są możliwe. Przede wszystkim na własnym torze, który powoli staje się dużym atutem miejscowych. Wyjazdy będą ciągle problematyczne, ale dobra jazda przed własną publicznością daje nadzieje, że w fazie play-down można będzie skutecznie powalczyć o utrzymanie w lidze.
Tym bardziej że spore problemy mają i w Ostrowie i Łodzi. Ci pierwszy stracili do końca sezonu lidera Luke Beckera, którego ot tak nie da się zastąpić. Podopieczni Kamila Brzozowskiego mają też problem z równą jazdą pozostałych seniorów. Wiele lepiej zresztą nie jest w Łodzi, gdzie miejscowa drużyna też jest daleka od idealnej dyspozycji. Ostatnio Orzeł nieco się odbił i widać poprawę w jeździe zawodników, ale nadal nie jest to optymalny poziom.
Co z finansami Unii Tarnów?
Kasa to coś, co najbardziej daje się we znaki klubowi. Tylko w tym roku zawodnicy kilkukrotnie grozili rozwiązaniem kontraktów. Ostatnie skargi pojawiły się całkiem niedawno. Na razie jednak działaczom udało się ugasić pożar. Wkrótce na konto spółki powinna trafić jedna z transz w ramach umowy z Województwem Małopolskim. Tutaj nie ma ryzyka, że tych środków nie będzie, bo kontrakt został podpisany przed startem rozgrywek. To trzyma żużlowców przy nadziei, że wkrótce otrzymają zapłatę. Pytanie, co będzie w kolejnych miesiącach. Kluczowe będą nastroje w drużynie we wrześniu, kiedy toczyć będzie się decydująca walka o utrzymanie w lidze.


