Na skutek nieco wymuszonej rezygnacji Landshut Devils, spadkowicz z Poznania otrzymał kolejną szansę startu w 1. Lidze. Nie da się jednak ukryć, że zestawienie personalne montowane w tym klubie było nastawione raczej na walkę w 2. Lidze. I tam już skład: Douglas, Łoktajew, Dul, Szlauderbach i Jepsen Jensen wyglądałby naprawdę nieźle. PSŻ w zasadzie byłby jednym z faworytów do ponownego awansu. Problem w tym, że już na torach pierwszoligowych ci zawodnicy wyglądają raczej blado. Tak naprawdę żużlowcem pewnym i sprawdzonym w tej lidze jest tylko Łoktajew. Douglas co prawda dobrze sobie radził na jej zapleczu, ale między ligami jest sportowo wielka różnica. Dul to wielkie ryzyko, bo dla niego będzie to pierwszy rok w gronie seniorów, a ostatnie występy jako młodzieżowiec umiał często przeciętne. Jepsen Jensen to duże nazwisko, ale z roku rok coraz słabsze. Określonego poziomu można się właściwie spodziewać tylko po Szlauderbachu. I to też nie jest poziom szałowy. PSŻ wziął Lecha, a kibice pytają w jakim celu Lech Chlebowski na zasadzie wypożyczenia dołączył za kilka miesięcy do drużyny z Poznania. To zawodnik jeszcze młody, ale już objeżdżony w turniejach młodzieżowych. Fakty są takie, że na razie niczego w nich nie pokazał. Da się zresztą słyszeć, że w Rybniku puścili go bez większego żalu. A kibice z Poznania pytają w komentarzach: po co? Wątpliwe, by Chlebowski był w stanie nagle zacząć skutecznie punktować, a to właśnie takiego juniora potrzebuje w składzie PSŻ. Klub czeka trudna walka o utrzymanie w 1. Lidze. Oczywiście nikomu absolutnie nie odbieramy szans, a sport niejeden raz potrafił zaskoczyć. Trudno jednak oczekiwać od Chlebowskiego nagłego wzrostu formy do rozmiaru mogącego dać jakieś zdobycze na torach 1. Ligi. PSŻ-owi zapewne marzy się wystrzał podobny do tego z Oskarem Huryszem, ale w przeciwieństwie do Chlebowskiego ten zawodnik już wcześniej zdradzał spory potencjał do uprawiania sportu żużlowego. U Chlebowskiego na razie za bardzo tego nie widać.