Oskar Fajfer już kiedyś jeździł w Ekstralidze jako junior. Potem jednak trafił do 1. Ligi i wydawało się, że ugrzązł tam na dobre. Jednak rok temu przyjął ofertę Stali i zaskakuje na plus. W pierwszym, wyjazdowym meczu zdobył 9 punktów. W drugim 8 punktów i 2 bonusy. To na pewno nie jest drugi Bartosz Zmarzlik, ale lukę po jego odejściu wypełnia znakomicie. Chyba wiemy dlaczego. Fajfer zrobił dwie rzeczy Po pierwsze żużlowiec potraktował poważnie możliwość startów w Ekstralidze. Fizycznie jest przygotowany perfekcyjnie. Do tego dołożył świetne przygotowanie sprzętowe. Fajfer ma szczęście do mechaników. Teraz jest z nim Arkadiusz Andrzejewski, który wcześniej pracował u Ashleya Hollowaya, topowego obecnie specjalisty od przygotowania silników. To z pewnością jest wartość dodana. Andrzejewski uzupełnił sztab, w którym był już Maciej Fajfer. On pracuje z Fajferem od lat i doskonale wie, czego mu trzeba. Przez jakiś czas dla Fajfera pracował też Dariusz Sajdak, były mechanik mistrzów świata Tony’ego Rickardssona i Jasona Crumpa. Już go jednak nie ma. Musiał zrezygnować z powodów zdrowotnych. Sztab mechaników pomógł Fajferowi Sztab mechaników bardzo pomógł nowemu zawodnikowi Stali. Po pierwsze w doborze sprzęgła. Zdaniem wielu budowę motocykla powinno się zaczynać właśnie od wyboru sprzęgła, bo to ono wydobywa z silnika to, co najlepsze, pokazuje jego całą moc i dobroć. Fajfer wybrał sprzęgło Scandic. I tu nie chodziło wyłącznie o to, że postawił na Scandica kosztem NEB, ale o dobór podzespołów, bo liczy się nie tylko samo sprzęgło, ale i to co w środku, czyli przekładki, tarczki i sprężyny. Jest wiele kombinacji. Trzeba je znaleźć metodą prób i błędów. Kiedy już Fajfer miał to swoje sprzęgło, to w ślad za tym poszły zamówienia silników. Rok temu korzystał z Fina Rune Jensena, dlatego zamówił jeden silnik od niego na ten sezon. Do tego dołożył zamówienie na cztery silniki od Flemminga Graversena. I na nich obecnie startuje. Nowy tuner strzałem w dziesiątkę Graversen okazał się strzałem w dziesiątkę. Gdyby sprawy zaczęły się komplikować, to w odwodzie jest jednostka napędowa od Jensena, ale i też jakiś silnik od Krzysztofa Jabłońskiego. Fajfer ma więc ten swój wentyl bezpieczeństwa. Na razie nie musi go jednak odkręcać, bo silniki Graversena są dobre. Teraz jedynym zmartwieniem Fajfera jest to, by po serwisach silników i zmianie pogody (to wymusza inne konfiguracje sprzętu) utrzymać się na obecnym poziomie. Duet Maciej Fajfer - Andrzejewski daje gwarancję bezpieczeństwa. Jeśli nie zdarzy się nic nieprzewidzianego, to najpewniej Fajfer zadomowi się w Ekstralidze. Na razie Stal może być zadowolona, że go wzięła.