Jerzy Kanclerz, działacz sportowy, a prywatnie przyjaciel Zbigniewa Bońka, nie czekał na ruchy najważniejszych decydentów. Swoje oświadczenie przedstawił na długo przed nimi. - Wszystkie te decyzje podjąłem samodzielnie, bo uważałem od początku, że środowisko sportowe powinno być jednomyślne. Bardzo cenię Emila Sajfutinowa, Artioma Łagutę, Wadimo Tasienkę czy Romana Lachbauma, ale to jest czas, w którym musimy być solidarni - wyjaśnił portalowi "Polski Żużel". - To należało zrobić wcześniej, a nie po tym, jak mleko się już rozlało. Poza tym musieliśmy zareagować. Nie można biernie patrzeć na to, jak giną ludzie. Trzeba zrobić wszystko, żeby odsunąć putinowską tyranię. Jak można to zrobić? Właśnie solidarnością na każdym polu - tłumaczył. Jerzy Kanclerz radził żużlowcowi, by wyszedł na ulicę O ile zmiana na liście startowej Kryterium Asów nie niesie za sobą żadnych długofalowych konsekwencji, to brak Romana Lachbauma może odbić się na wyniku sportowym Abramczyk Polonii. Rosjanin zimą przeszedł do niej z ekstraligowego ZOOLeszcz GKM-u Grudziądz i miał pomóc zespołowi w powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej po dekadzie tułaczki w niższych ligach. - Kiedy rozmawiałem z Romanem, to powiedziałem mu: jesteś w tej chwili w Rosji, więc powinieneś wyjść na ulicę. Masz swoich znajomych, więc rozmawiaj z nimi i się przeciwstawcie. Jeśli będzie was z czasem więcej, to w końcu będzie efekt i do Putina zacznie docierać, że coś się dzieje. To się nigdy nie wydarzy, jeśli będziecie się chować po kątach - zdradził Kanclerz. Szukanie furtek to nie rozwiązanie problemu! Mimo że decyzja FIM i PZM zapadła kilka dni temu, to niektóre osoby ze środowiska wciąż wyrażają niezadowolenie. Wielu z nich nie rozumie dlaczego nie można umożliwić startów pod polską flagą Artiomowi Łagucie czy Emilowi Sajfutdinowowi, którzy od lat mieszkają w Bydgoszczy i legitymują się podwójnym obywatelstwem. Nie mam do nikogo pretensji, że mieszka w naszym kraju 8 czy 10 lat, czy ma żonę Polkę - zapewnił Kanclerz. - Ja to rozumiem, ale oni muszą pamiętać, że są narodem rosyjskim. W związku z tym należało od razu postawić po właściwej stronie, bo tylko działanie we wspólnym celu może doprowadzić do zwycięstwa w tej wojnie. Nie możemy robić wyjątków. Dla mnie nie było opcji, żeby poza Glebem Czugunow któryś z Rosjan startował w polskiej lidze. Rozwiązaniem nie było też szukanie furtek w postaci polskich licencji. My też ponosimy skutki tej wojny, więc trzeba ciągnąć wózek w tym samym kierunku - powiedział.