Siergiej Łogaczow, lider ROW-u Rybnik właśnie leci z dalekiego Władywostoku do Polski. Po 11 godzinach zameldował się w Moskwie, skąd zadzwonił do prezesa klubu Krzysztofa Mrozka i ruszył w dalszą drogę. Z tej okazji działacz opowiada na klubowej stronie, jak poznał Rosjanina i czym ten go ujął. Siergiej Łogaczow w godzinę uwinął się z badaniami u lekarza W sezonie 2016 Łogaczow przyjechał na jeden z pierwszych treningów ROW-u po zimowej przerwie. Był wtedy zawodnikiem klubu z Krakowa, ale chciał się pokazać w lepszym klubie. Rybniczanie jeździli wtedy w PGE Ekstralidze. Gwiazdy ROW-u marudziły, nikt nie chciał wyjechać na trudny tor. I wtedy zgłosił się Łogaczow. - Odruchowo zapytałem go o książeczkę z ważnymi badaniami lekarskimi - opowiada Mrozek. - Kiedy okazało się, że jej nie ma, to powiedziałem mu: jak mi pokażesz podbitą przez lekarza, to pojedziesz. Wyszedł ze stadionu, a po godzinie wrócił ze stemplem, że jest zdrowy, że zrobił badania. Wsiadł na motocykl, pojechał, a ja mogłem powiedzieć tym, co kręcili nosami: a widzicie, jednak się da. Park maszyn oniemiał, kiedy Łogaczow napyskował prezesowi Mrozkowi Łogaczow jest w ROW-ie już 3 lata, teraz będzie czwarty sezon. Dwa lata temu zaimponował prezesowi, bo gdy ten przyszedł do niego z dobrą nowiną, to Rosjanin niemal rzucił się mu do gardła. - Był taki mecz, gdzie ówczesny trener Lech Kędziora robił niekonwencjonalne zmiany i po jednym biegu odstawił Siergieja. Po dziesiątym mieliśmy naradę i poprosiłem szkoleniowca, żeby teraz dał zawodnikowi szansę. Potem podchodzę do Łogaczowa i mówię: teraz jedziesz. Jak on na mnie wyskoczył. Jak on ma jechać, skoro nie wie, jakie przełożenia dobrać, bo ostatnio był na torze osiem wyścigów wstecz. Powiedziałem: uspokój się Siergiej, popytaj kumpli o ustawienia, wygraj bieg i nie ma sprawy. I on ten wyścig wygrał - przypomina prezes. W tym roku bardzo wiele będzie zależało od Łogaczowa, od tego, jak pojedzie. ROW skompletował nieco gorszy skład na papierze niż rok temu. Jeśli jednak Rosjanin skoczy na rywali, tak jak kiedyś na prezesa, to kibice o dobre wyniki zespołu mogą być spokojni.