- Taki gadżet w biodrze sprawia, że to już jest koniec... Czas odwiesić kevlar na kołku, a motocykle zostawić w warsztacie na zawsze... Trochę za szybko, ale taki jest ten sport... Piękny lecz niebezpieczny! Endoproteza biodra to pokłosie upadku w Daudze prawie 3 lata temu i zwichnięcie tego stawu. Wybitny specjalista dr Jacek Mazek- któremu bardzo dziękuję - próbował je ratować... 4 operacje... Mozolna rehabilitacja... Powrót na tor... Ciężka praca... Jednak okropny ból przy każdym kroku wygrał... - napisał Jabłoński w pożegnalnym poście na facebooku. Komentował Grand Prix, zamiast jechać w lidze Wychowanek Startu Gniezno w trakcie 21-letniej żużlowej kariery wielkich sukcesów nie odniósł. Jako junior dwa razy awansował jedynie do finału młodzieżowych indywidualnych mistrzostw Europy. Zapracował jednak na miano solidnego ligowego wyrobnika. Poza macierzystym Startem reprezentował jeszcze barwy klubów z: Gdańska, Częstochowy, Rzeszowa, Krosna i Łodzi. Zeszłoroczny sezon był dla niego bardzo kiepski. Wystąpił w ledwie ośmiu meczach Aforti Startu, które przejechał ze średnią 1,31 pkt/bieg. Gnieźnieńscy kibice mieli do niego pretensje, że bardziej poświęca się komentowaniu meczów w Canal+, niż treningom i rywalizacji na torze. Gdy jego drużyna np. w osłabionym składzie walczyła w Gdańsku o zdobycie przynajmniej punktu bonusowego i przedłużenie matematycznych nadziei na fazę play-off on komentował w telewizji Grand Prix Czech w Pradze. Do szpitala wpuszczono go, by pożegnał się z synem Jabłoński mnóstwo czasu poświęcał też wkraczającemu powoli w świat dorosłego żużla synowi - Mateuszowi. W sierpniu doszło jednak do jego makabrycznego wypadku na torze w Toruniu. 15-latek zajechał na tylne koło rywala, stracił panowanie nad maszyną i ogromną siłą uderzył w bandę. Z licznymi obrażeniami głowy został przewieziony do szpitala, gdzie wprowadzono do w stan śpiączki farmakologicznej, nie dając wielkich nadziei na przeżycie. - Co pamiętam z wypadku? Zostaliśmy wpuszczeni do syna w szpitalu, żeby się pożegnać. Nie życzę najgorszemu wrogowi, aby przeżył, to co cała moja rodzina - przyznał Mirosław Jabłoński we fragmencie wywiadu dla nSport+, który w pełni zostanie wyemitowany dziś wieczorem. Na szczęście najgorszy scenariusz nie spełnił się. 15-latek odzyskał zdrowie. - Mateusz już w gra w hokeja na lodzie, jeździ na rowerze, chodzi na siłownię - zdradził jego ojciec. - Obecnie ma jeden cel. Jak najszybciej wrócić na motocykl - dodał. Właśnie dalszą karierą syna, trenowaniem młodzieży i komentowaniem meczów żużlowych w telewizji, ma się w przyszłości zająć Mirosław Jabłoński. - Coś się kończy... Coś się zaczyna... Przede mną nowe, ale związane z żużlem wyzwania! - zapowiedział.