W sobotnim turnieju Polakowi poszło bardzo słabo. Uzbierał tylko dwa punkty i został sklasyfikowany na piętnastej pozycji. Po zawodach porozmawialiśmy z nim o słabszym występie, a także o przykrych wydarzeniach sprzed roku. Speedway Grand Prix. Dominik Kubera: Po prostu byłem bardzo wolny Sebastian Zwiewka, Interia: Tylko dwa punkty i dopiero piętnaste miejsce podczas rundy Grand Prix w Warszawie. Co nie zagrało na PGE Narodowym? Z pewnością miałeś większe aspiracje po niedawnym półfinale w Gorican.Dominik Kubera, reprezentant Polski: Po prostu byłem bardzo wolny. Źle podobierałem ustawienia i tyle. W głowie mam dużo wniosków po tych zawodach, które teraz mogę zapisać sobie w zeszycie i kiedyś, jak tutaj wrócę, wszystko raz jeszcze przeanalizuję. Być może pozwoli mi to wtedy iść w lepszym kierunku.Debiutujesz w cyklu jako stały uczestnik, ale w poprzednich latach miałeś już okazję do kilku występów. Były przecież nawet miejsca na podiach. Teraz odczuwasz większy stres, skoro walka toczy się o najwyższe cele?- Zawsze otwarcie mówię o tym, że jestem tutaj po to, aby zebrać doświadczenie. Stadion Narodowy nigdy nie był dla mnie dobry, historia to pokazuje. Staram się jak najwięcej wyciągnąć z tych zawodów. Tym razem bardzo mocno mi nie poszło. Trudno, takie jest życie, nie zawsze jest dobrze. Mam nadzieję, że dalej będzie już tylko lepiej. Nigdy nie startowałem na tych jednodniowych torach, nawet nigdy nie miałem okazji na nich być. Rok temu przejechałem dwa okrążenia, po których się przewróciłem, więc nic o torach czasowych nie wiem. W końcu mogłem odjechać pełne zawody. To pierwsza okazja, by wyciągnąć wnioski. Byli nad przepaścią, a teraz takie informacje. Zasłużony klub ma wielkie planyChcesz być mistrzem świata, ale wszystko małymi kroczkami?- Cały czas to mówię, bo 3/4 torów w kalendarzu Grand Prix, to dla mnie zupełnie nowe tory. Nigdy nie byłem w Vojens, nigdy nie byłem w Landshut, tak samo w Pradze, Rydze czy w Cardiff. To już większość torów. Mniej jest torów, na których kiedykolwiek byłem, więc traktuję ten rok jako zbieranie doświadczeń. Mistrzem świata chce być każdy. To aktualnie piętnastu najlepszych zawodników na świecie i każdy chce być numerem jeden. Taki jest cel każdego sportowca.Ponad 45-tysięczna publiczność działa na ciebie mobilizująco czy deprymująco?- Bardziej motywuje, jednak w trakcie turnieju trzeba skupić się na sobie, żeby dobrze jechać i po prostu być szybkim. To tyle. Chciałbym więcej jeździć na tak przepięknych stadionach i przy takiej publiczności. Takich obrazków tylko więcej.Przyjechałeś do Warszawy z uśmiechem na ustach, czy jednak miałeś z głowy to, co wydarzyło się rok temu? - Pewnie, że o tym pamiętam. Życie, wszystko pamiętam. Dużo zdrowia zabrał mi ten stadion i ten tor. Trzeba jednak się wyłączyć, robić swoje i myśleć pozytywnie. Wielka gwiazda bez klubu, odrzuca oferty. Na jaw wychodzą nowe fakty