Podczas Grand Prix Łotwy w Rydze doszło do fatalnego karambolu z udziałem Bartosza Zmarzlika i Mikkela Michelsena. Polak jak to miewa w zwyczaju, wyszedł bez szwanku. Ogromnego pecha miał jednak Duńczyk. Uszkodzony staw barkowy, złamana kość ramienna, złamany łokieć oraz złamana pięta - to lista obrażeń, jakich doznał. „Najgorsza rzecz, jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła” Bez wątpienia to jeden z najgorszych upadków jaki spotkał czołowego zawodnika w ostatnich latach. Wielu kibiców zastanawia się w jakiej dyspozycji wróci Michelsen, bo po takich upadkach ciężko się pozbierać.- Miałem wcześniej kontuzje, ale ta przebija wszystko. Bez porównania. To najgorsza rzecz, jaka kiedykolwiek mi się przydarzyła - wyjaśnił zawodnik na łamach jv.dk. To pokazuje jak wielki koszmar przeżył w ostatnich miesiącach. To był prawdziwy dramat. Nie zamierza się poddawać Ten upadek był dla Duńczyka prawdziwym dramatem. Wylądował przez to na wózku. Na szczęście organizatorzy dali mu dziką kartę na sezon 2025. Kontuzja jednak zostawiła pewien ślad, dlatego w przyszłym sezonie zrezygnuje z niektórych zawodów. - Jeśli będę zdrowy, powinienem być wystarczająco dobry, aby walczyć w czołówce Grand Prix i samemu utrzymać się w cyklu. Dlatego najprawdopodobniej zrezygnuję z kwalifikacji do GP i skupię się w pełni na zmaganiach ligowych w Danii, Polsce oraz cyklu Grand Prix - podsumowuje Duńczyk. Nowy sezon to jednak nowe wyzwania. Poprzedni sezon ligowy ma do zapomnienia, bo pojechał najgorzej od lat. Michelsen w Krono-Plast Włókniarzu Częstochowa przeżywał spory kryzys. Teraz przeszedł do KS Apatora Toruń, gdzie zamierza się odbudować i pomóc drużynie walczyć o złoto.ma menu kontekstowe