Moje Bermudy Stal wygrała pierwsze finałowe spotkanie z Motorem 51:39. W obronie zaliczki miała pomóc wyprawa do Bydgoszczy. Trening na Polonii miał pomóc zawodnikom Stali lepiej przygotować się na rewanż. W Lublinie najlepiej z gorzowskich zawodników zaprezentował się Bartosz Zmarzlik, który do Bydgoszczy nie pojechał. Zmarzlik nie pojechał do Bydgoszczy i był lepszy od kolegów Pomysł z treningiem na innym torze może i nie był zły, ale w praniu wyszło inaczej. Nie przełożyło się to na nic, bo nawet wynik Martina Vaculika (10 punktów w 7 biegach i tylko dwie trójki) trudno uznać za dobry. A już wychowanego na bydgoskim torze Szymona Woźniaka można śmiało nazwać ojcem niepowodzenia. 2 punkty, to wynik, jakiego nikt się nie spodziewał. Nawet w Stali. Woźniak miał pojechać co najmniej na poziomie 7-8 punktów. Reasumując, Bydgoszcz nie sprawiła, że w Lublinie zawodnicy Stali podejmowali dobre decyzje dotyczące regulacji sprzętu. Raczej mylili się na potęgę. Nie zawiódł jedynie Zmarzlik, ale jak napisaliśmy wcześniej - jego w Bydgoszczy nie było. Motor Lublin miał lepszy pomysł na finał Finalnie, to lepszy okazał się pomysł Motoru na przygotowanie do drugiego finału. W Lublinie była pełna mobilizacja, a skupiono się na dwóch sprawach. Po pierwsze postawienie na nogi kontuzjowanego Mikkela Michelsena. Po drugie sprzętowa reanimacja Maksyma Drabika i Wiktora Lamparta. Pożyczono wiele silników dla tej dwójki, byle tylko nie powtórzyli wyniku z pierwszego meczu w Gorzowie, gdzie Drabik zdobył 3, a Lampart 2 punkty. Razem 5. Efekt sprzętowych poszukiwań był taki, że na domowym torze Drabik zdobył 10, a Lampart 6 punktów. O 11 więcej niż w pierwszym spotkaniu. Teraz wydaje się, że Stal mogła iść tą samą drogą. To znaczy, mogła zrobić więcej, by taki Patrick Hansen czy też Oskar Paluch zaprezentowali się w Lublinie lepiej. Oni mogli zrobić różnicę, a zdobyli łącznie raptem 5 punktów. W Gorzowie było 8, więc już wtedy było jasne, że przydałaby im się jakaś akcja ratunkowa. Wydaje się, że Stal za bardzo uwierzyła w magię wielkiej trójki: Zmarzlik, Vaculik, Woźniak. W chwili największej próby nie zawiódł jedynie Zmarzlik. To on uratował twarz Stali w Lublinie zdobywając 19 z 37 punktów zespołu. Czytaj także: Były trener kadry wskazał winnego porażki Stali w finale