Przez lata naciągał Polaków. Pomimo zmiany władzy w tym roku też zarobi!
Nie ma chyba innej sprawy, w której polskie środowisko żużlowe byłoby tak zgodne, jak przy stanowisku, że BSI bezlitośnie naciągało Polaków. Ośrodki z naszego kraju zawsze płaciły najwięcej za organizację rund cyklu Grand Prix. Po zmianie promotora wielu cieszyło się, że BSI nie będzie już sobie napychać kieszeni złotówkami. Okazuje się jednak, że Paul Bellamy, jedna z najważniejszych osób odpowiedzialnych za IMŚ za poprzedniej władzy, pozostaje przy żużlu, ale tym razem będzie zarabiać w funtach.

Bellamy pochwalił się w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem Speedway Star, że choć BSI straciło prawa na organizację żużlowych mistrzostw świata, to on wciąż będzie pracował przy cyklu. - Byłem całkowicie przygotowany, żeby robić coś innego i działać przy innych projektach, przy których już jestem. Jednak przy rozmowie z Francois Ribeiro (szefem Discovery Sports Events) pojawiła się możliwość, by kontynuować [pracę przy Grand Prix - dop. red.], ale już tylko przy rundzie w Cardiff - powiedział działacz w rozmowie z gazetą.
- Kontakty, przyjaźnie, znajomości, które nawiązałem z ludźmi pracującymi przy stadionie, w lokalnych firmach, w walijskim rządzie i w magistracie w Cardiff są długotrwałe i jestem zadowolony, że będę pracował z tymi ludźmi ponownie - nie ukrywa szczęścia Paul Bellamy.
Nowa firma, starzy znajomi
Wieloletni dyrektor zarządzający BSI, w rozmowie ze Speedway Starem, wypowiada się o swoim produkcie, i o przeszłości tej rundy, w samych superlatywach. - To całkiem imponujące wydarzenie dla stadionu i Walijczyków. Jestem zachwycony, że nic, z naszej ciężkiej pracy wykonanej przez ostatnie dwie dekady, się nie zmarnuje. Jestem zachwycony, że możemy wykorzystać całą tę wiedzę, żeby zapewnić kontynuację sukcesu [tej rundy - dop. red.] - powiedział w rozmowie z tygodnikiem.
Teraz Bellamy nie będzie organizował rundy w Cardiff z ramienia BSI, tylko jako co najmniej dyrektor nowej firmy - Sidetrack Ltd. Część kadry BSI pozostanie przy żużlu, ale już pod innym szyldem. - Mamy wiele osób, które mają doświadczenie w organizacji rundy w Cardiff z przeszłości - od strony organizacyjnej, ale też od strony rozrywkowej. Są to ludzie, którzy organizowali te zawody wcześniej i teraz ponownie będą zaangażowani - tłumaczy przedstawiciel Sidetrack Ltd.
Paul Bellamy na koniec rozmowy podzielił się dość odważną tezą. - Cardiff to duchowy dom żużla i myślę, że zawsze tworzyliśmy tu niesamowite show. To zawsze fantastyczny weekend - podsumował rozmowę Bellamy. Cóż, pozostaje pozazdrościć zaangażowania i uczuć, jakimi Bellamy darzy rundę w Cardiff, choć wydaje się, że polscy kibice mają na ten temat odmienne zdanie.








