Jan Kvech to niezwykle spokojny i niemal zawsze uśmiechnięty młody człowiek. Niezwykle trudno wyprowadzić go z równowagi, bo ma raczej pokojowe usposobienie. Tym bardziej szokujące było to, co zdarzyło się podczas meczu Abramczyk Polonii Bydgoszcz z ROW-em Rybnik, który został rozegrany pod koniec kwietnia. W jednym z biegów Kvech miał upadek z Danielem Jeleniewskim. Żużlowiec miejscowej drużyny nie był zdolny do dalszej jazdy. Kvech został wygwizdany przez kibiców. - Sytuacja jakich wiele, a oni na mnie gwiżdżą i mnie wyzywają, podczas gdy sam też mogłem odnieść kontuzję - wspomina żużlowiec, który się tym wszystkim bardzo zdenerwował. Przy zejściu do parku maszyn nie wytrzymał i chciał rzucić się na jednego z fanów Polonii. Na szczęście, zareagował mechanik który nie pozwolił na eskalację konfliktu. Tak czy inaczej takiego Kvecha chyba nikt nigdy wcześniej nie widział. Wpadł dosłownie w furię. On też mógł odnieść kontuzję Czeski żużlowiec wytłumaczył nam, skąd wzięła się jego złość. - Walczyliśmy i po prostu zdarzył się upadek. Przecież nie było w tym żadnej mojej złośliwości. Sam także mogłem się tam połamać, a kibice mnie obrażali. Trochę za bardzo dałem się ponieść, ale po prostu chwilowo straciłem kontrolę. Czasami trzeba spojrzeć na daną sytuację trochę szerzej. To jest żużel i tutaj upadki się zdarzają. Nikt celowo do nich nie doprowadza - powiedział. Teraz Kvech może już być całkowicie spokojny, bo ubył mu rywal do miejsca w składzie drużyny. Krystian Pieszczek został wypożyczony do Stali Rzeszów. Do tej pory to właśnie jego czeski żużlowiec zastępował, ale przy lepszej dyspozycji Polaka mógł przesiedzieć cały mecz na ławce. Obecnie w stu procentach postawiono już na Kvecha. 22-letni zawodnik na razie nie robi jakiegoś wielkiego szału, ale swoje punkty wozi. Stać go jednak na dużo więcej.