Kilka dni temu gruchnęła wiadomość o pozytywnym wyniku testu na COVID-19 u polskiego piłkarza, Mateusza Klicha. Chwilę później jednak miał już... negatywny. Przeprowadzono mu kolejny test, który okazał się pozytywny. Nie trzeba być wielkim intelektualistą, żeby dostrzec jak wielki chaos i dezorganizacja ma miejsce przy tego typu działaniach. A jeśli jest chaos, można wiele rzeczy załatwić "kuchennymi drzwiami". Tak naprawdę przeprowadzanie testów w tak niemiarodajny i budzący wszelkie wątpliwości sposób ośmiesza służby zdrowia w każdym kraju i zasiewa w obywatelach dużą niepewność związaną z zasadami dotyczącymi walki z COVID-19. Na bardzo ciekawą rzecz zwrócił jednak uwagę Krzysztof Cegielski w magazynie PGE Ekstraligi. Kiedy trafi na najlepszego zawodnika w drużynie, to wtedy będzie pokusa. W każdym klubie każdy będzie myślał, co zrobić, żeby tego meczu nie było, bo przegramy, a jak przegramy, to możemy się nie utrzymać - wytłumaczył swoje obawy. Trudno się z nim nie zgodzić. Możliwość przełożenia meczu w przypadku dwóch zakażeń (tylu potrzeba, aby spotkanie się nie odbyło w planowanym terminie) daje duże pole manewru dla zespołu, któremu wypadnie ze składu lider, ze względu na faktyczne zakażenie lub kontuzję. Skoro testy raz pokazują wynik pozytywny, a raz negatywny, to aż się będzie prosić, by choć spróbować to wykorzystać. Oczywiste jest, że afera wywołana udaremnieniem próby manipulacji mogłaby być wielka i nieść za sobą jeszcze większe konsekwencje. Ale po pierwsze: czy na kimś jeszcze afery w żużlu robią wrażenie? W zasadzie nie ma w tej dyscyplinie sezonu bez kilku żenujących historii. Po drugie: jeśli danemu zawodnikowi wykona się kilka testów, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że w tym całym niekontrolowanym już przez nikogo zamieszaniu, minimum jeden wyjdzie pozytywnie. A to już da podstawy do ewentualnego przełożenia meczu. Czeka nas zatem sezon, który będzie dla wielu testem nie tylko na COVID-19, ale także na zwykłą uczciwość i honor człowieka. Przerażająco brzmią słowa Cegielkiego o tym, że ponoć już niektórzy prezesi mówią o tym, jak zapatrują się na procedurę testowania zawodników. - Od jednego usłyszałem, że on nie będzie miał dodatnich testów. Od drugiego, że jak będzie chciał dodatnie, to będą dodatnie, a jak ujemne, to będą ujemne - mówi. Jeśli to się potwierdzi, czeka nas bardzo nieczysta i pełna nieuczciwych zagrań walka, której niektórym może szybko się odechcieć. Warto przy okazji dodać, że udowodnienie manipulacji wynikami testów może być bardzo trudne, co tylko zmotywuje chętnych do takiego działania. Sezon się jednak jeszcze nie rozpoczął, codzennie dowiadujemy się o jakimś nowym zakażeniu, więc za chwilę lawina może ruszyć. Pytanie, czy ktoś ją zatrzyma. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź