Sebastian Zwiewka, Interia: Spotkałem się z takimi opiniami, że przegranym meczem z Abramczyk Polonią pogrzebaliście swoje szanse na utrzymanie w lidze. Też ma pan takie uczucie? Norbert Krakowiak, żużlowiec InvestHousePlus PSŻ-u Poznań: Na pewno tym przegranym spotkaniem nie polepszyliśmy swojej sytuacji. Ciężko na gorąco patrzeć na sprawę optymistycznie, ale sezon się nie skończył. Mamy przed sobą kilka spotkań, w których musimy zapunktować, aby dało nam to utrzymanie w lidze. Wszystkim na tym zależy i kibice z Poznania zdecydowanie na to zasługują.Do pana raczej nikt zastrzeżeń nie miał, bo zdobył pan 13 punktów z trzema bonusami w sześciu startach.- Ze swojego występu jestem oczywiście zadowolony, dobrze czuję się w Poznaniu i cieszy mnie moja skuteczność na tym torze. Krakowiak o potraconych punktach przez PSŻ Zmienił pan klub i zamiast walki o utrzymanie w PGE Ekstralidze, czeka pana walka o utrzymanie w 1. Lidze Żużlowej. Takie były cele, kiedy dołączał pan do drużyny?- Myślę, że w Poznaniu wszyscy myśleli o spokojnym utrzymaniu, a nawet o włączeniu się do walki o play-off. Sport zawodowy jednak szybko weryfikuje plany i cele, więc trzeba się dostosowywać do tego, co się teraz dzieje.Mogliście mieć na swoim koncie kilka punktów więcej. Stracony bonus w Gdańsku, kilka minimalnych porażek. Zgodzi się pan z tym, że pechowo potraciliście punkty?- Jako drużyna niewątpliwie mamy duży potencjał, z jakichś powodów nie wykorzystujemy go jednak w pełni. Ciężko pewne sprawy w sporcie wytłumaczyć, ja doszedłem do drużyny w trakcie trwania sezonu, trudno mi więc powiedzieć, dlaczego jest tak, a nie inaczej.Sytuacja PSŻ-u nie jest dobra. Jaka w drużynie panuje atmosfera, nie ma problemów z komunikacją?- Komunikacja jest w porządku. Sztab szkoleniowy dba o to, abyśmy się wspólnie integrowali, aby atmosfera była odpowiednia. Żużel to jednak specyficzny sport, każdy z zawodników musi popracować nad sobą indywidualnie i znaleźć to co mu odpowiada, żeby dokładał od siebie ważne punkty do dorobku drużyny.Gdzie szukacie swoich szans? U siebie pojedziecie jeszcze tylko z drużynami z Ostrowa i Zielonej Góry. Nawet wygrane w tych dwóch meczach mogą nie wystarczyć.- Walczyć musimy wszędzie. Uważam natomiast, że kluczowe będą dla nas dwa spotkania - u siebie z Ostrowem i na wyjeździe w Łodzi.Mieliście jakieś spotkanie w klubie z działaczami? Jest wywierana presja?- Odbywamy takie rozmowy. Wszyscy jesteśmy zawodowcami, mamy świadomość, jaka jest sytuacja naszego zespołu i nie trzeba nikogo specjalnie motywować do pracy. Presja na poziomie sportu zawodowego jest zawsze, nieważne czy walczysz o awans, o play-offy czy o utrzymanie. Każdy zawodnik ma wobec siebie jakieś oczekiwania, a oczekiwania budują presję. Nie porzucił marzeń o PGE Ekstralidze Jest pan zadowolony ze swojej obecnej formy? Pana średnia biegowa w tej chwili wynosi 1,882. O to chodziło?- Czuję się coraz lepiej i czuję coraz więcej pewności siebie. Początek tego sezonu był trudny dla mnie i mojego otoczenia. Moja odporność psychiczna została wystawiona na próbę. Szczerze mówiąc, czułem, że to kwestia czasu, kiedy wrócę na właściwe tory. Odpowiadając na pytanie, ze swojej obecnej formy jestem zadowolony, musimy popracować jeszcze nad większą stabilnością, bo nadal zdarzają mi się słabsze występy. Najbardziej cieszy mnie fakt, że element startu wygląda u mnie w tej chwili bardzo dobrze. To jest jedna z tych rzeczy, która daje mi ogromną satysfakcję, bo wspólnie z moim psychologiem, moim teamem, włączając w to jeszcze współpracę z Rafałem Okoniewskim, podeszliśmy do kwestii techniki startu w sposób innowacyjny, czerpiąc wiedzę z nauk o motoryczności człowieka. To jest droga, jaką nikt jeszcze w tym sporcie prawdopodobnie nie podążał. Nadal utrzymuje pan, że celem jest podpisanie kontraktu na sezon 2024 w PGE Ekstralidze?- Co do moich przyszłych startów na poziomie ekstraligi, to jak najbardziej nie zmienia się mój cel. Zbliżam się do pierwszej dziesiątki zawodników I ligi pod względem średniej biegowej. Przykłady Oskara Fajfera czy Grześka Zengoty pokazują, że zawodnicy, którzy dobrze funkcjonowali na poziomie I ligi, radzą sobie również bardzo dobrze w PGE Ekstralidze. Nie widzę więc powodu, dla którego miałbym się z tych słów wycofywać. Ciężko pracuję na to, aby do najwyższej klasy rozgrywkowej wrócić. Krakowiak: GKM? Dano mi jasno do zrozumienia, że kolejnych szans nie będzie Wyjaśnił pan już sobie wszystko z działaczami GKM-u? - Nie wiem, czy była potrzeba, aby cokolwiek wyjaśniać. Byłem zatrudniony w GKMie Grudziądz, natomiast po dwóch meczach, w których nie zaprezentowałem się dobrze, zostałem poinformowany, że klub nie widzi mnie już w swoim zespole. Wyraziłem chęć pozostania w drużynie i walki o miejsce w składzie, bo do tego momentu dobrze rozwijałem się w Grudziądzu. Dano mi jednak jasno do zrozumienia, że kolejnych szans nie będzie. Wtedy zacząłem rozmawiać z klubami o moim transferze i zdecydowałem się na jazdę w Poznaniu.Ale żal pozostaje? Prezes Marcin Murawski po pana odejściu mówił, że zawalił pan dwa mecze. Na pewno miło się nie słucha takich słów na swój temat.- Na pewno byłem zaskoczony i zawiedziony decyzją klubu i brakiem zaufania w stosunku co do mojej osoby. Nie wziąłem słów Prezesa Murawskiego do siebie, bo ja znam swoją wartość.