Naszą uwagę w mediach społecznościowych zwróciły posty Zubillagi, w których opisywał jakąś długą podróż. Umieszczał grafiki z flagami krajów, a tą ostatnią flagą była biało-czerwona. Po drodze pojawiła się między innymi Brazylia. Postanowiliśmy zapytać zawodnika co to za podróż. Nie odpisał nam, ale zorientowaliśmy się bez tego. Zubillaga wybrał się w trwającą kilkadziesiąt godzin podróż do Polski, by tu spełniać marzenia, czyli pracować przy żużlu, a także samemu jeździć. Z lotniska w Warszawie przywiózł go do Rybnika Patryk Wojdyło i to początkowo nas zastanawiało. Szybko się okazało, że to właśnie u niego Zubillaga będzie mechanikiem. Pierwszy mecz ma już zaliczony. W piątek wieczorem ROW pokonał u siebie Zdunek Wybrzeże Gdańsk, a Wojdyło zdobył siedem punktów, choć mógł ich mieć znacznie więcej. Sporo pogubił na trasie. Ludzie po zawodach robili sobie zdjęcia z Zubillagą. Rzadki to widok, by mechanik wzbudzał takie zainteresowanie. Argentyńczycy jechali do Polski bez świateł Przypomnijmy, że Zubillaga miał już za sobą jedną, bardzo oryginalną podróż do Polski. W 2017 roku dokonał ze swoim kolegą rzeczy niebywałej. - Startowali z Hiszpanii. W Luksemburgu padł im alternator, więc do samego Rzeszowa jechali bez świateł - mówił dla WP Bartłomiej Niemiec, który był pełnomocnikiem Argentyńczyków. - Mało tego, zatrzasnęli sobie jeszcze kluczyki w środku. Z wybitą szybą i bez alternatora jechali od Luksemburga do Rzeszowa. Wcale jednak nie narzekali. Oni są niezwykle zdesperowani, żeby rozwijać się w żużlu. Nie ma dla nich żadnych przeszkód. Sam fakt, że rzucili wszystko i przylecieli do Europy, żeby jeździć na żużlu, to tak, jakby nagle Kenijczykowi kazać ubierać narty i jechać na skocznię narciarską - dodał. Albin później jeździł nawet w polskiej lidze, w barwach Kolejarza Rawicz. Nie zrobił furory punktowej, ale kibice go uwielbiali za waleczność, upór i determinację. Wszyscy wiedzieli, ile zrobił by spełnić marzenia. Albin wygrał nawet bieg w lidze, co spotkało się z ogromnym aplauzem. W zasadzie był traktowany jak swój, jak wychowanek. Obecnie już w Polsce nie jeździ. Zapisał się jednak w historii naszego żużla jako niezwykle ciekawa postać.