Z nazwiska Lewandowski wykreślił sześć pierwszy liter, a na górze napisał odręcznie Jan i wyszło mu Janowski. Tak młody kibic zrobił użytek z reprezentacyjnego trykotu piłkarza FC Barcelona, oddając hołd Maciejowi Janowskiemu, który porwał tłumy w finałowym biegu Drużynowego Pucharu Świata. Janowski zrobił coś spektakularnego Czegoś tak spektakularnego już dawno nie było. Janowski po kiepskim starcie spadł na ostatnie miejsce, a złoto dla Polski było w tym momencie bardziej w sferze marzeń niż realnych planów. Zwłaszcza że Janowski nie był w finale przesadnie szybki, szło mu jak po grudzie. W tamtym wyścigu, dźwigając na barkach ciężar oczekiwań wszystkich polskich kibiców, Janowski zebrał się w sobie. Przez blisko trzy okrążenia szukał takich ścieżek na torze, by zbudować prędkość, zbliżyć się do rywali i dać sobie szansę na atak. I kiedy przyszedł ten moment, to Janowski wjechał między Andersa Thomsena i Roberta Lambert i minął obu za jednym zamachem. Stadion oszalał. Dzięki Janowskiemu zapamiętamy finał DPŚ 2023 do końca życia Żużlowi eksperci nie mają wątpliwości, że dzięki temu jednemu atakowi Janowskiemu na wagę polskiego złota finał DPŚ 2023 zapamiętamy do końca życia. Coś równie pięknego pokazał 14 lat temu Tomasz Gollob, wygrywając tytuł na pożyczonym motocyklu Krzysztofa Kasprzaka. Wcześniej Gollob jechał mizernie, ale w tamtym wyścigu dał z siebie wszystko. I tak Lewandowski stał się Janowskim, co nie zmienia faktu, że ten sezon jest dla naszego żużlowca równie ciężki, jak finał DPŚ. Niby jest skuteczny, ma wiele dobrych spotkań, ale choćby rok temu przekonał nas, że potrafi być zdecydowanie szybszy. Efektem tego był brąz w Grand Prix. W tym roku Janowski o medalu może zapomnieć. Będzie musiał desperacko walczyć o utrzymanie.