Przejście Oskara Fajfera do ebut.pl Stali w listopadzie było różnie odbierane w mieście obecnych wicemistrzów Polski. Ci bardziej optymistyczni kibice cieszyli się i liczyli na powtórkę z historii Szymona Woźniaka, kiedy to klub zaufał rozwijającemu się krajowemu zawodnikowi, a ten następnie odwdzięczył się licznymi medalami w PGE Ekstralidze. Oczywiście jak to w sporcie bywa nie brakowało też głosów sprzeciwu. Drugiemu obozowi transfer nie podobał się przede wszystkim ze względu na dość odległe trzynaste miejsce wychowanka Startu w indywidualnej klasyfikacji najskuteczniejszych pierwszoligowców. Co warto zaznaczyć, taka a nie inna średnia (1,967 punktu na bieg) nie wzięła się znikąd. Oskar Fajfer może mówić o sporym pechu, ponieważ praktycznie przez całe rozgrywki zmagał się z bólem po poważnej kontuzji obojczyka. Świadomi tego byli też gorzowscy działacze, którzy liczą na to, że żużlowiec nie tylko szybko wróci do pełni sił, ale i pokaże całej Polsce swój ogromny potencjał. W czwartkowy wieczór zarówno im, jak i kibicom spadł pierwszy kamień z serca. Po kontuzji obojczyka u Oskara Fajfera nie ma już śladu - Na szczęście przyszedł ten okres zimowy, kiedy można się "naprawić". Przeszedłem sporo "serwisowych rzeczy". Przejrzeliśmy obojczyk i całe ciało, by zobaczyć czy wszystko dobrze się zrosło. Nie wyszło nic niepokojącego, nie ma żadnych dolegliwości. Na treningach siłowych również nic mi nie doskwiera. Czuję się w stu procentach gotowy do sezonu. Jakby mi dzisiaj powiedzieli, że jest trening, to czekałbym już w butach - oznajmił wychowanek Startu w live chacie dostępnym na Facebooku ebut.pl Stali Gorzów. Całkowicie zdrowy Oskar Fajfer to zresztą niejedyne fantastyczne wieści dla sympatyków ebut.pl Stali. W zabójczym tempie rehabilituje się także Anders Thomsen, który podobnie jak Polak pali się do jazdy i na spokojnie będzie do dyspozycji trenera Stanisława Chomskiego od pierwszych treningów. Jeżeli do kwietnia nie wydarzy się więc nic złego, to gorzowianie zmagania w pełnym składzie i na najwyższych możliwych obrotach. Poprzeczka od razu zawiśnie bardzo wysoko, bo wicemistrzowie kraju na dzień dobry wybiorą się do naszpikowanego gwiazdami Torunia. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo