Niestety jak widać, pewne w życiu są trzy rzeczy - śmierć, podatki i pustki na PGE IMME. Ludzi na trybuny nie potrafią sprowadzić nawet największe gwiazdy światowych torów. Pomimo, że do Torunia w sobotę zawitała prawdziwa plejada gwiazd, to zmagania obejrzała zaledwie garstka kibiców. Pozostali postawili na pozostanie w ciepłym domku i transmisję w telewizji. Wśród głównych bohaterów zmagań też mieliśmy wielkich nieobecnych. Chodzi oczywiście o Rosjan z polskim paszportem, którzy rok temu byli zawieszeni ze względu na działania Władimira Putina w Ukrainie. Poza nimi pod taśmą nie stanął Nicki Pedersen. Duńczyk dość mocno poturbował się na inaugurację brytyjskiej SGB Premiership i był zmuszony opuścić weekendowe ściganie. W trakcie zawodów do wyżej wspomnianej trójki dołączył niestety Anders Thomsen. Powracający po poważnej kontuzji Duńczyk rozpoczął co prawda zmagania w wybornym stylu, bo od dwóch zwycięstw. Później jednak dały o sobie znać dolegliwości żołądkowe, po których zawodnik ebut.pl Stali Gorzów poczuł się słabo i wycofał się z turnieju. Co do samych zawodów, to niestety nie stały one na wybitnym poziomie. Często żużlowcy bardziej niż sami ze sobą, walczyli z własnymi motocyklami. Spowodowały to oczywiście niskie temperatury, przez które nawierzchnia zachowuje się zupełnie inaczej niż w lecie czy późną wiosną. Pierwsza, ale za to dość poważna kraksa miała miejsce dopiero w gonitwie szesnastej. Na pierwszym łuku jazdę skończyli wówczas Krzysztof Lewandowski i Kacper Pludra. Niestety młodzieżowiec For Nature Solutions Apatora nie zdołał ominąć przeciwnika, przez co przejechał mu po plecach. Całe zdarzenie wyglądało bardzo groźnie, lecz na szczęście nikomu nic się nie stało. Poobijany młodzieżowiec ZOOLeszcz GKM-u co prawda wycofał się z zawodów, jednak według najnowszych informacji wszystkie jego kości są całe i bez problemu wykuruje się on na inaugurację PGE Ekstraligi. Z ulgą odetchnęli zwłaszcza kibice, ponieważ już w najbliższy piątek do Grudziądza przyjedzie naszpikowany gwiazdami Tauron Włókniarz Częstochowa. Turniej, pomimo wymagających warunków, udało się rozegrać do końca. Zdominował go Bartosz Zmarzlik, który zwyciężył w tych zawodach po raz czwarty w karierze. Wychowanek Stali Gorzów w wielkim finale pokazał plecy byłemu koledze z zespołu - Martinowi Vaculikowi oraz Kacprowi Worynie i Dominikowi Kuberze.