Bartosz Zmarzlik zajął drugie miejsce w Plebiscycie Przeglądu Sportowego i telewizji Polsat na Najpopularniejszego Sportowca 2023 roku. Wygrała Iga Świątek i chyba można powiedzieć, że rozstrzygnięcia odbyły się zgodnie z oczekiwaniami. Mówiliśmy i pisaliśmy, że najlepszy na świecie żużlowiec ma wszystko, żeby wygrać. Bo przecież na zwycięstwo w pełni zasłużył wygrywając w ostatnim sezonie niemalże wszystko, co się dało. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mistrz świata na dnie. Co dalej z tą karierą? Zmarzlik ma czas, aby dokonać czegoś niesamowitego Myślę sobie, że Bartosz mimo wszystko cieszy się z tego drugiego miejsca. Od 2019 roku regularnie plasuje się w pierwszej piątce. We wspomnianym roku wygrał sensacyjnie z Robertem Lewandowskim. Później był piąty, trzeci i ostatnio dwa razy drugi ustępując tylko wielkiej Idze Świątek. Z tak uznaną na świecie sportsmenką trudno bowiem rywalizować. Tę drugą pozycję trzeba mimo wszystko odebrać jako wielki sukces samego Zmarzlika i całej dyscypliny. Oczywiście jeszcze można sporo zrobić w kwestii promowania w Polsce żużla, ale - wspominałem już o tym wielokrotnie - Bartosz jako ambasador żużla wywiązuje się ze swojej roli bez zarzutów. Za rok pewnie o wygraną będzie jeszcze ciężej. W końcu mamy Igrzyska Olimpijskie w Paryżu, gdzie reprezentanci Polski najpewniej zdobędą medale i ich akcje będą rosnąć. Swoje na pewno zrobi też Iga Świątek. A Zmarzlik? Trzymajmy kciuki za kolejne złoto i doceniajmy klasę Bartosza. Oby tylko sukcesy naszego żużlowca nam nie spowszedniały, a on sam nie stał się kozłem ofiarnym swoich dokonań. Mam wrażenie, że z czymś takim mierzy obecnie się Robert Lewandowski, którego sensacyjnie zabrakło w czołowej dziesiątce plebiscytu. A już na sam koniec jestem przekonany, że całkiem niedługo przyjdzie taki moment, w którym Zmarzlik znów wygra plebiscyt i to bez względu na wielkość i sukcesy innych sportowców. Pobicie rekordu sześciu tytułów mistrza świata Tony'ego Rickardssona to byłoby coś. To coś, co sprawiłoby, że Polak stanie się największym w historii tej dyscypliny. Czegoś takiego trudno nie docenić. Bartosz wszystko ma w swoich rękach. Co prawda do tego jeszcze daleka droga, ale jestem dziwnie spokojny, że ten legendarny rekord padnie łupem właśnie jego. Polski klub odrzucał wszystkie propozycje! Oni dostaną szansę