Cykl Grand Prix to starcie potencjalnie najlepszych zawodników globu. Tam już nie ma kalkulacji i zawodnicy jeżdżą jeszcze ostrzej, niż w Ekstralidze. Cierpią na tym polskie kluby. Unia Leszno znów może przeżyć koszmar. To była masakra. Nie miał kto jechać Piotr Rusiecki zapowiadał przed 2023 rokiem, że ich celem jest spokojne utrzymanie, a resztę biorą w ciemno. Zapewnili sobie utrzymanie, ale do spokoju było bardzo daleko. Drużynę nawiedziła plaga kontuzji. W środku sezonu często rywalizowali bez swoich liderów. Dziury łatała ich młodzież, lecz seria porażek trwała. Na ich szczęście wszyscy wrócili na najważniejsze spotkania. To wtedy obronili się przed spadkiem. Wcześniej przez kilka dobrych tygodni mieli przed oczami widmo spadku. Taki pech nie zdarza się często. Drugi raz tego nie przeżyją. Łotysz nie odpuści. Podniesie im ciśnienie Andrzej Lebiediew to nowy nabytek Fogo Unii. Łotysz ma już pewne doświadczenie, lecz w dalszym ciągu jest zawodnikiem rozwojowym. Utrzymał się w Ekstralidze, a ponadto zadebiutuje w Grand Prix. O to drugie są największe obawy. Wszyscy znamy ambicję Lebiediewa. Nigdy nie odpuszcza. Jak już znalazł się wśród najlepszych, to nie będzie chciał tego zaprzepaścić. Po nieoczekiwanym odejściu Jasona Doyle'a w Lesznie mieli roczny spokój. Chodzi o uczestników cyklu GP. Teraz znów wrócą sobotnie wieczory, gdzie będzie trzeba się martwić, czy zawodnik skończy cało i zdrowo. Tak będzie chociażby w czwartej kolejce, kiedy po inauguracji w Gorican będzie musiał się udać do Leszna na bardzo ważny mecz z Zieloną Góra. Fakty są jednak takie, że Unia odjedzie aż 10 spotkań w piątki. To względnie uspokaja działaczy. Potencjalna strata jednego ogniwa znów wprowadzi zamieszanie. Liga w tym roku ma być tak wyrównana u dołu tabeli, że jedna kontuzja może zdecydować o losach klubów.