Przebierańcy z Rosji. Ta zmiana będzie ich słono kosztować
Darija Pavlić z FIM chce dać chorwackie licencje dwójce Rosjan z polskim paszportem. Uważa, że dzięki temu Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow mogliby wrócić do cyklu Grand Prix i bić się z Bartoszem Zmarzlikiem o złoto. Problem w tym, że Rosjanie na tym rozwiązaniu mogliby stracić miliony, to teraz jeżdżą jako Polacy i dostają ekstra kasę za paszport. Jako Chorwaci musieliby się zrzec polskich licencji i byliby traktowani w naszej lidze jako zawodnicy zagraniczni. To byłby też kłopot dla polskich klubów. Apator Toruń musiałby na szybko znaleźć Polaka, żeby wypełnić regulaminowy limit krajowych zawodników.
Trwa przepychanka o powrót Rosjan do Grand Prix. Chodzi o Artioma Łagutę i Emila Sajfutdinowa, którzy mają polskie obywatelstwo. Phil Morris, dyrektor cyklu GP mówi wprost, że dla niego to Polacy, nie Rosjanie. Jego słowa wywołały u nas burzę, dlatego Darija Pavlić z FIM proponuje zawodnikom chorwackie licencje.
Miliony za polski paszport
Jak jednak ustaliliśmy, to wszystko nie jest takie proste. Jeśli Łaguta i Sajfutdinow wezmą chorwackie licencje i wrócą do Grand Prix, to będą musieli się zrzec polskich licencji, na których obecnie startują w PGE Ekstralidze. Nie można jechać na dwóch różnych licencjach w lidze i w Grand Prix.
W propozycji Pavlić nie ma zapewne żadnych podtekstów, ale w istocie jest to chorwacka pułapka na Rosjan. Jeśli bowiem przyjmą oni prezent, to wtedy mocno zmieni się ich sytuacja w lidze. Nie jest tajemnicą, że jako Polacy są bardziej wartościowi dla swoich pracodawców. W naszej lidze obowiązują limity krajowych zawodników. Betard Sparta Wrocław i Apator Toruń płacą Łagucie i Sajfutdinowowi ogromne pieniądze za to, że mają polski paszport i korzystają z naszej licencji. Ich roczne kontrakty są szacowane na 3,5 miliona złotych.
Czy Rosjanie staną się Chorwatami
Oczywiście tak wielkie pieniądze mają uzasadnienie, bo Łaguta i Sajfutdinow to gwiazdy żużla. Z zawodników urodzonych w Polsce lepszy od nich jest tylko Bartosz Zmarzlik. Nic dziwnego, że Sparta i Apator kładą grubą forsę za to, żeby mieć dwóch tak świetnych zawodników z polską licencją.
Wyobraźmy sobie jednak, że Łaguta i Sajfutdinow na powrót stają się zawodnikami zagranicznymi, w tym przypadku Chorwatami. Wtedy już nie są dla polskich klubów tak cenni. Dla takiego Apatora Chorwat Sajfutdinow to w ogóle byłby nie lada problem. Każdy musi mieć dwóch krajowych żużlowców. W tej chwili Apator ma Patryka Dudka i Sajfutdinowa. Zmiana licencji u tego drugiego sprawiłaby, że w Toruniu musieliby wyrzucić jednego cudzoziemca i szukać w jego miejsce Polaka.
PZM tego nie chce
Niewykluczone, że wyrzuciliby Sajfutdinowa. W końcu już wiele przez niego stracili. A gdyby teraz wziął on chorwacką licencję, to pewnie musiałby się gęsto tłumaczyć. Mniejszy kłopot byłby we Wrocławiu, bo tam, prócz Łaguty, mają dwóch Polaków (Maciej Janowski, Bartłomiej Kowalski), więc limit byłby wypełniony tak czy siak.
Dodajmy, że Polski Związek Motorowy na pewno nie blokowałby Rosjan. PZM nie chce wyłącznie tego, by Łaguta i Sajfutdinow śpiewali Mazurka Dąbrowskiego, gdy za naszą wschodnią granicą nadal toczy się wojna, a Rosjanie mordują Ukraińców. Poza tym z Łagutą i Sajfutdinowem jest ten problem, że polskie paszporty mają od dawna, ale wyciągnęli je z szuflady, dopiero gdy od tego był uzależniony ich start w lidze.