Trzeba przyznać, że Andrzej Lebiediew zrobił w tym sezonie, co w jego mocy, żeby pomóc Cellfast Wilkom Krosno w utrzymaniu w PGE Ekstralidze. Przy okazji skutecznie wypromował swoją osobę, bo choć Wilki środowym meczem z Fogo Unią Leszno żegnają się z elitą, to Lebiediew w niej zostaje. Co najmniej trzy kluby chcą Lebiediewa Co najmniej trzy kluby chcą mieć zawodnika, który ma trzydziestą drugą średnią w PGE Ekstralidze. Jeszcze lepiej będzie to wyglądało, jak napiszemy, że Lebiediew jest w tym roku żużlowcem zdolnym do zdobycia 8-9 punktów na spotkanie. To jest taka solidna druga linia. Od razu można dodać, że to druga linia za niezłą cenę. Lebiediew rozmawia z potencjalnymi kupcami o kontrakcie na poziomie 750 tysięcy złotych za podpis i 7,5 tysiąca za punkt. Biorąc pod uwagę zwariowane ceny na rynku, to nie jest jakaś przesadnie wygórowana kwota. Kluby chcą wymienić mięczaków na walczaków? Ktoś powie, że świat zwariował, skoro kluby biją się o Lebiediewa. Warto jednak w tym miejscu napisać, że poza ceną i niezłą średnią Łotysz ma jeszcze jeden znaczący atut. To jego waleczność. Dla niego wyścig nie kończy się po przegranym starcie. On się stara, walczy i nie odpuszcza, dopóki widzi szansę na wygranie biegu bądź wyrwanie punktu. Zresztą wystarczy popatrzeć na nazwiska zawodników, których miałby wymienić i wszystko staje się jasne. W For Nature Solutions Apatorze Toruń miałby wskoczyć za Pawła Przedpełskiego. W ZOOleszcz GKM-ie Grudziądz za Gleba Czugunowa. Wreszcie w Enea Falubazie Zielona Góra za Rohana Tungate. Przedpełskiego, Czugunowa i Tungate łączy to, że na trasie, poza sporadycznymi przypadkami, ich nie ma. Walczakami też trudno ich nazwać. I dlatego Lebiediew ma taką wartość. Poza tym matematyka nie kłamie. W tym sezonie Przedpełski i Czugunow są zawodnikami na poziomie 6-7 punktów, więc wymienienie ich na gościa gwarantującego 8-9 punktów, to jednak jest wzmocnienie. Minimalne, ale jednak. A w żużlu liczą się detale.