Po sezonie 2006 Protasiewicz miał podpisać kontrakt w Rzeszowie. Był dogadany z tamtejszą Stalą, ale jego zdaniem, na przeszkodzie stanęły zmiany w ustaleniach, które zaszły tuż przed ostateczną finalizacją porozumienia. - Miałem obrany kierunek na Stal Rzeszów. Ustaliliśmy, że podpiszę tam umowę na lata 07-08, ale przyjechałem z żoną na memoriał Nazimka i wówczas pani Marta zaczęła zmieniać ustalenia. Ja się na to zgodzić nie chciałem - mówił we wspomnianym podcaście Protasiewicz. - Nie przypominam sobie takiej sytuacji. Jako klub nigdy nie zmienialiśmy żadnych ustaleń, a już na pewno nie na ostatnią chwilę. Może po prostu doszło między nami do pewnej różnicy zdań i stąd brak porozumienia - tłumaczy nam Marta Półtorak. Słowa byłego mistrza Polski i drużynowego mistrza świata mogą być o tyle zaskakujące, że Marta Półtorak ma od lat dobrą opinię, chwalą ją zawodnicy, a kibice Stali mówią wprost, że ich klub najlepsze czasy przeżywał właśnie wtedy, kiedy ona była u sterów. Protasiewicz w swojej wypowiedzi zasugerował to, że gdy miało dojść do podpisania umowy, prezes Stali zmieniła coś na jego niekorzyść i to dlatego ostatecznie do klubu nie przyszedł. Trafił do Zielonej Góry i jeździł tam już do końca swojej kariery. Bydgoszcz miała mu to za złe W tej całej historii jest jeszcze Polonia Bydgoszcz, która na odejściu Protasiewicza bardzo straciła. Klub był przekonany, że jeden z liderów zostanie na kolejny sezon. - Jestem zbulwersowany zachowaniem Piotra - mówił dla "Nowości" Leszek Tillinger, ówczesny prezes klubu. - Mieliśmy dopięte wszystkie szczegóły kontraktu. Oferowaliśmy mu jeszcze większe pieniądze niż w sezonie 2006. Mieliśmy parafować umowę. Piotr cały czas nas zwodził. Mówił, że musi jechać z dzieckiem do szpitala. Tymczasem siedział w Zielonej Górze i negocjował warunki z ZKŻ. Tak się nie robi - opisał. I tak naprawdę między innymi przez brak w składzie Protasiewicza, Polonia zaliczyła pierwszy w historii spadek z ligi. Nie było już kim go zastąpić. Do klubu trafili tacy zawodnicy, jak Michał Szczepaniak czy Mariusz Staszewski. Na Ekstraligę było to zdecydowanie za mało. Andreas Jonsson nie był już tak skuteczny, jak w poprzednich latach, a Emil Sajfutdinow zaliczył kiepski sezon, w dodatku miał kontuzję. Koniec końców, Polonia nie dała rady się utrzymać. Spadła z ligi po meczach z...ZKŻ-em Zielona Góra. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo