Dyrektor Sportowy Enea Falubazu Zielona Góra jest bardzo aktywny na rynku transferowym. Piotrowi Protasiewiczowi po niemalże roku pracy w Zielonej Górze praktycznie nie ma czego zarzucić, bo ten wykonuje swoją pracę doskonale. Legendarny żużlowiec jest także ważnym ogniwem zielonogórskiego klubu jeśli chodzi o aspekt pozyskiwania zawodników. Dlatego też Falubaz łokciami rozpycha się na rynku transferowym i już buduje skład na PGE Ekstraligę. Zamiarem Falubazu jest pozbycie się ze składu Rohana Tungate'a oraz Rasmusa Jensena, którzy mają nie nadawać się na ekstraligowy poziom. Jak już wcześniej informowaliśmy, zielonogórzanie na ten moment nie prowadzą rozmów także z Przemysławem Pawlickim i Krzysztofem Buczkowskim w kontekście przyszłego roku, co może wydawać się dziwne, bo przecież to liderzy drużyny, z dużym doświadczeniem w najlepszej lidze świata. Nie płacą od półtora miesiąca Innym aspektem są finanse zielonogórskiego klubu. Jak słyszymy, sternicy Falubazu nie wypłacają na czas wynagrodzeń swoim zawodnikom, a zaległości w płatnościach mają sięgać półtora miesiąca. Inni informatorzy twierdzą z kolei, że Falubaz nie wypłaca wynagrodzeń od mniej więcej trzech - czterech spotkań ligowych. Przedstawiciele klubu przekonują z kolei, że finanse klubu są stabilne. Klub z kolei nie odniósł się do pytania dotyczącego zaległości finansowych. Chcą wielkich nazwisk Taka sytuacja nie napawa optymizmem i jest co najmniej dziwna, zważywszy na fakt, że Falubaz chce ściągnąć do klubu wielkie nazwiska na przyszły sezon. Na ich liście życzeń są m.in. Tai Woffinden (choć transfer wydaje się nierealny), Jarosław Hampel, czy Piotr Pawlicki.