Krzysztof J. spędzi kolejne trzy miesiące w areszcie. Trafił tam na początku stycznia. Wtedy prokuratura we Wrocławiu poinformowała, że w trakcie libacji pobiło się dwóch panów, a jeden z nich miał zepchnąć tego drugiego ze schodów. Jako podejrzanego zatrzymano byłego 51-letniego sportowca. Zawodnik złotej Sparty Wrocław zmienił zeznania? Od momentu zdarzenia prokuratura wykonała wiele czynności. W trakcie śledztwa przesłuchano Krzysztofa J., o co wniósł jego obrońca. Małgorzata Dziewońska, rzecznik prokuratury nie mogła nam zdradzić, czy podejrzany zmienił zeznania. Można jednak domniemywać, że tak właśnie było, bo w tej chwili trwają przesłuchania świadków. Prokuratura najpewniej sprawdza wiarygodność zeznań byłego żużlowca. Wkrótce ma też być gotowa opinia biegłych, która z pewnością rzuci trochę nowego światła na tę sprawę. Niewykluczone, że na przełomie maja i czerwca poznamy termin pierwszej rozprawy. Krzysztofowi J. grozi dożywocie. - Jakim on był zawodnikiem? Dobrym, mistrzem Polski - tak Krzysztof J. wspomina Zbigniew Lech, kolega z drużyny. - Nie zawsze miał farta. Czasem nie jechał, czasem trafił do drugiej drużyny. Wtedy jednak nikt nie miał gwarancji startów zapisanej w kontrakcie. On się musiał bić z kolegami na treningu o skład. Na tych treningach to iskry leciały często dużo większe niż na meczach. Jak powiedziałem, nie zawsze tę wewnętrzną rywalizację wygrywał, ale był dla tamtej drużyny kimś bardzo ważnym. Janusz Kołodziej, były dziennikarz, określa Krzysztofa J. mianem niepokornego ducha. - To jest pierwsze stwierdzenie, które ciśnie mi się na usta, jak pytacie o Krzyśka. Typ niepokorny. Na torze to on był bardzo zadziorny, miał charakter. Miał bardzo dobre starty. Pamiętam, że jak Sparta kiedyś pojechała do Anglii, to on tam furorę zrobił. Anglicy go zobaczyli i od razu chcieli go brać. Tłumaczono im, że on miał średnią, która ledwo przekraczała zero, ale Anglicy się nim zachwycili. Krzysztof J. po zakończeniu kariery zniknął z mediów. Kiedy jednak sporadycznie zabierał głos, to zawsze z wielką radością wracał do czasów, gdy był jednym z zawodników złotej Sparty.