Dominik Kubera zawiódł w Kryterium Asów, ale za to zwyciężył Złoty Kask i Memoriał Alfreda Smoczyka. O wiele więcej mógł od siebie oczekiwać także w lepiej obsadzonych turniejach IMME czy MPPK. Cały okres przygotowawczy powiedział nam jasno, że Kubera jeszcze musi ustabilizować swoją dyspozycję. Nie dowierzali, Polak nie był sobą. "Męczył się" Wszyscy odliczali dni do startu PGE Ekstraligi, bo to ona miała w pełni zweryfikować wszystkie domysły i spekulacje. Kubera zaczął dobrze, bo od jedenastu punktów w Grudziądzu. Razem z Bartoszem Zmarzlikiem poprowadził lubelski Motor do pewnego triumfu. Piątkowe spotkanie drugiej kolejki potwierdziło jednak to, o czym mówiono przed startem najlepszej ligi świata. Domowe starcie Motoru z ebut.pl Stalą zakończyło się okazałym zwycięstwem gospodarzy 55:35. Kubera przywiózł do mety tego dnia tylko pięć punktów. - Wczoraj było widać, że sprzęt nie do końca mu służył. Brakowało dobrego momentu startowego, z którego jest przecież znany. Na trasie też się męczył, więc ogólnie nie było to dla niego udane spotkanie - mówi Leszek Tillinger w rozmowie z Interia Sport. Szokująca ocena eksperta. W tym przedziale umiejscowił Kuberę Dyspozycja w kratkę nie wróży niczego dobrego przed zbliżającym się wielkimi krokami cyklem Grand Prix. Dla Kubery to największe wyzwanie w karierze. Wielu ekspertów i kibiców już od kilku lat wróżyło mu start w mistrzostwach świata, lecz dopiero teraz 25-latek otrzymał stałą dziką kartę. Pomimo aktualnej formy nasz rozmówca przewiduje Dominika w roli "czarnego konia". - Dominik ma dużą szansę, żeby się utrzymać w cyklu. Dla mnie to może być czarny koń całego Grand Prix. Według mnie on się łapie do najlepszej piętnastki żużlowców na świecie - przyznaje. Ta sytuacja siedzi mu w głowie do dziś? Lider Motoru ma już za sobą start w czterech pojedynczych rundach. Dwa turnieje w Lublinie skończył na podium, a w Malilli i Toruniu nie udało mu się awansować wyżej, niż do półfinału. Szansę występu na PGE Narodowym w 2023 roku zaprzepaścił podczas kwalifikacji. Dzień przed wydarzeniem upadł na tor i doznał urazu kręgosłupa. Złamał kręg piersiowy T12, lecz po dwóch miesiącach wrócił do ścigania. Uraz w psychice mógł jednak pozostać na dłużej. - Zdarza się, że takie sytuacje pozostają w głowie. Wydaje mi się, że Dominik już to przepracował i wyrzucił to z pamięci. Kubera ma mocną głowę. Jako 25-latek przeżył naprawdę wiele w swoim życiu. Na pewno te wydarzenia podbudowały jego mentalność - kończy.