Uraz Beckera miał być stosunkowo niegroźny, a Amerykanin przewidywany był już w składzie na początek maja, może nawet końcówkę kwietnia. Falubaz w razie czego ściągnął jednak Trofimowa, który w pierwszym meczu upadł i również pauzuje z powodu kontuzji. O ile w meczu ze słabszym rywalem nie ma to większego znaczenia (Falubaz ma bardzo silnych seniorów i niezłego Curzytka na juniorce), to jednak gdy przychodzi do konfrontacji z kimś lepszym, ten brak już widać. Tak było choćby z Abramczyk Polonią, która przecież też jechała w niepełnym składzie. Zabrakło Daniela Jeleniewskiego. Falubaz co prawda wygrał 50:40, ale odjechał dopiero w samej końcówce. Jeszcze w połowie meczu gospodarze absolutnie nie mogli być pewni wygranej. O dziesięciu punktach różnicy przesądzili bardzo mocni seniorzy. Wynik jednak może dać do myślenia. Jeśli Polonia pojedzie z Jeleniewskim, może odrobić tę stratę w rewanżu. Oczywiście wtedy zapewne będzie już także Becker, więc siły się wyrównają. Wyraźnie widać jednak, że nawet Falubaz przy braku jednego zawodnika mocno traci na sile. To tylko teoretycznie jest gra o nic. Trzeba wygrywać Mówi się, że faza zasadnicza jest bez większego znaczenia, bo i tak wszystko rozstrzygnie się w play-off. To tylko częściowo prawda, bo przecież wyższa pozycja przed decydującymi meczami daje dużo korzystniejsze rozstawienie. Do tego dochodzi aspekt przewagi psychologicznej, często bardzo ważny. Becker Falubazowi jest bardzo potrzebny, by zespół był kompletny. Jego brak w spotkaniach z trudniejszymi rywalami tak czy inaczej najpewniej nie spowoduje porażki w meczu, ale może przełożyć się np. na brak punktu bonusowego. Warto też zauważyć, że o ile rok temu poza Falubazem i Polonią w grze były jeszcze od początku typowane do walki z tuzami Wilki Krosno, o tyle w tym sezonie raczej nie widać kogoś, kto realnie mógłby przeszkodzić tej dwójce w tym, by spotkała się w finale. Sporo mówi się o Arged Malesie Ostrów, ale ten zespół też jakoś bardzo nie przekonuje. Czwartkowa, mimo wszystko niezbyt wysoka wygrana nad PSŻ-em Poznań nie daje podstaw, by w ostrowianach widzieć kandydata do awansu. Bardzo zawiódł też Orzeł Łódź, który zgodnie z tradycją, co roku wzmacnia skład, a później rozczarowuje.