Trzymamy kciuki za Unię Tarnów. W tej chwili jest to absolutnie temat numer jeden. W kontekście ligowym, ale nie tylko. Uważam, że jest to sygnał tego, co się dzieje i będzie się działo w naszym kraju. Po 15 października stworzył się problem ze Spółkami Skarbu Państwa. Oby środowisku tarnowskiemu do spółki z posłem Robertem Wardzałą udało się uratować żużel w Tarnowie. Ten projekt powstawał z dużymi nadziejami niemal od zera. Mogę też podkreślić, że do odległego Tarnowa zawsze udawałem się z radością i dużą sympatią. Pomijam już fakt, że pod względem sportowym szału nie było. Mam na myśli wizyty moich zespołów z Zielonej Góry i Torunia. Całe środowisko i kibiców Unii wspominam miło, zawsze z wielką klasą spędzaliśmy fajnie czas. Pozdrawiam Tarnów! Mocno trzymam za Was kciuki, aby sytuacja, która oczywiście Was zaskoczyła, nie spowodowała zamknięcia tej żużlowej przygody. Trzeba mieć na uwadze, że w najbliższym czasie może się dużo pozmieniać, a ten "najbliższy czas" to nie jest kwestia miesiąca czy dwóch, ale generalnie różnych decyzji strategicznych. Mam nadzieję, że decyzje nie będą miały tak drastycznego wypływu, jaki teraz obserwujemy w Tarnowie. Jacek Frątczak o Patricku Hansenie Teraz przejdźmy do drugiej wiadomości, tym razem radosnej. Dotyczy zawodnika. Co prawda nie możemy jeszcze ogłaszać powrotu do ścigania, ale mamy do czynienia z powrotem do sportu. Jazda Patricka Hansena to jest element sportu, a nie rywalizacji. Po pierwszej informacji prosto z toru zastanawialiśmy się, jak Duńczyk poradzi sobie w nowym życiu, bo jako obserwatorzy i kibice znamy przykłady zawodników, którzy przerwali swoje kariery i do dzisiaj borykają się z pewnymi kłopotami, jeśli chodzi o kwestię motoryki.Widok Hansena jadącego na motocyklu jest bardzo budujący i świadczy o sile charakteru tego chłopaka i jego najbliższych osób. Trzeba tylko ściskać kciuki, bo jest jaskółka, która uczyni nam wiosnę. Mam na myśli powrót do ścigania, jednak przed Patrickiem jeszcze daleka droga. Zresztą on sam o tym mówi. Nie wywierajmy na nim presji. To wszystko musi odbywać się w sposób odpowiednio zrównoważony w oparciu o rozsądek i zdrowie zawodnika.Przed nami wiele zmian. Zacząłem od kwestii politycznych, które trzeba też nawiązać do pewnych spraw. Wraz z kampanią wyborczą pojawiają się głosy o przenosinach, chociażby miejsc rozgrywania cyklu Grand Prix. Żużlowi kibice to starzy wyjadacze i niejedną tego typu postać już w życiu przerabiali. Potrafią oddzielić prawdę od marketingu politycznego. Chynów - rodzinna dzielca Jacka Frątczaka oraz Grzegorza Zengoty Znowu nawiążę do podróży i troszeczkę też do kwestii politycznych. Ostatnio pisałem, jak dojechać na stadion w Zielonej Górze od strony północnej. Pisałem o Osiedlu Pomorskim, bardzo się cieszę, że tak pozytywnie to odebrano (mam bardzo ciepły feedback od mieszkańców tego osiedla i raz jeszcze się im kłaniam). Niedawno mieliśmy do czynienia z protestami rolników. Teraz piszę o tym pół żartem, ale takie protesty, które w Polsce się odbywają, czasami mogą utrudnić dojazdy na mecze żużlowe. Mieliśmy zamkniętą drogę S3. Gdyby zamknięta była droga wjazdowa z Gorzowa do Zielonej Góry, to trzeba byłoby się kierować na stadion starą trasą. Starsi kibice wiedzą, że jak węzeł S3 w okolicach Sulechowa byłby zamknięty, wtedy najlepiej przejechać przez stary, ale odremontowany historyczny poniemiecki most. Wjedziemy do dzielnicy "Chynów". Przede wszystkim jest to bardzo kibicowska dzielnica. Zadzwońcie do Grzegorza Zengoty. On wam dokładnie powie, w którym miejscu - jadąc ulicą poznańską, można znaleźć jego dom rodzinny. Grzegorza z tego miejsca przy okazji pozdrawiam. Żużlowcy Stali Rzeszów gościli w domu Jacka Frątczaka Mało kto o tym wie, ale Chynów to moja rodzinna dzielnica, swego czasu miałem tam nawet okazję gościć wielu żużlowców. W czasach, kiedy nie było jeszcze tak mocno rozbudowanych autostrad, ponad dwadzieścia lat temu przez Zieloną Górę wiodła trasa dla większości zawodników startujących w Szwecji i Danii. Moja bliska znajomość z Maciejem Kuciapą spowodowała to, że po niedzielnych meczach wczesnym rankiem w poniedziałek gościłem połowę drużyny z Rzeszowa (często też po meczach w Rzeszowie), na czele właśnie z Maćkiem oraz Rafałem Trojanowskim.Moich sąsiadów nie dziwiły wystawione motocykle przed wjazdem do mojego garażu, tam rzeszowscy zawodnicy przygotowywali swój sprzęt do spotkań w Szwecji. Po południu udawali się na promy. Mnóstwo żużlowych wspomnień jest związanych z tą dzielnicą. Współpracowałem też z dyrekcją szkoły na Chynowie, gdzie mogliśmy organizować różnego rodzaju turnieje charytatywne. Były to mecze piłki nożnej.Gwiazdka z żużlowcami czy inne turnieje prowadziły właśnie do Chynowa. Żużlowe gwiazdy przyjeżdżały w całej okazałości właśnie do tej dzielnicy. To wcale nie jest przypadek, że w pewnym okresie swojego życia Grzegorz Zengota postanowił wsiąść na motocykl żużlowy. Mieszka tam dużo fajnych i życzliwych kibiców. To ludzie z lat sześciodziesiątych i siedemdziesiątych. Na koniec podkreślę, że sportowo dziś Chynów, prócz społeczności kibicowskiej, to przede wszystkim A-klasowa piłkarska Chynowianka, którą osobiście widzę na stałe w lidze okręgowej, a może nawet wyżej...Jacek Frątczak