Damian Ratajczak upadł na tor wskutek własnego błędu, jednego z tych, które często zdarzają się zawodnikom na wczesnym etapie sportowego rozwoju. Siedemnastolatek stracił panowanie nad swoją maszyną przy wychodzeniu z wirażu, motocykl wyrwał mu się na jedno koło i widowiskowo powiódł go wprost na okalającą tor bandę. Młodziutki leszczynianin co prawda bardzo szybko wstał na nogi, ale kiedy tylko uszła z niego adrenalina usiadł na tor i mimowolnie chwycił za obolały obojczyk. Swoj debiutancki start w Memoriale Alfreda Smoczyka zakończył już na pierwszej serii, lekarz zawodów orzekł jego niezdolność do dalszej jazdy. Młodzieżowiec w karetce udał się do lokalnego szpitala, by przejść dokładne badania. Damian Ratajczak złamał obojczyk Na ich wyniki nie musieliśmy czekać zbyt długo. Nie minęła godzina, a Fogo Unia Leszno poinformowała w mediach społecznościowych, że jej najlepszy młodzieżowiec złamał obojczyk. To bardzo popularna wśród żużlowców kontuzja. Zawodnicy po jej odniesieniu muszą zazwyczaj czekać kilka tygodni na zdrowotną możliwość powrotu na motocykl. Dla leszczynskiego klubu oznacza to spory problem. Za niecałe 2 tygodnie drużyna wybiera się na pierwsze ligowe spotkanie do Częstochowy. Wszystko wskazuje na to, że pod Jasną Górą będzie musiała radzić sobie bez swego najlepszego juniora. Trudno dziś typować jego potencjalnego następcę. Szkółka Romana Jankowskiego regularnie dostarcza Bykom utalentowanych juniorów. Pierwsza kontuzja sezonu Uraz Damiana Ratajczaka jest na dobrą sprawę pierwszą tak poważną kontuzją tego sezonu żużlowego w Polsce. Wcześniej poturbowani na treningach zostali co prawda Piotr Protasiewicz ze Stelmet Falubazu Zielona Góra oraz Peter Kildemand z Aforti Startu Gniezno, ale problemy zdrowotne dopadły ich jeszcze na długo przed oficjalnym otwarciem sezonu. Kibicom pozostaje tylko trzymać kciuki za jak najszybszy powrót siedemnastolatka do ścigania oraz możliwie jak najmniej podobnych sytuacji w przeszłości.