Najpierw szybkie przypomnienie sytuacji z wielkanocnej niedzieli. Przed ostatnim wyścigiem na tablicy wyników widnieje dwupunktowe prowadzenie Unii. W piętnastej gonitwie gospodarze również prowadzą: pierwszy jedzie Kołodziej, za nim Zmarzlik, a później Woźniak, którego starał się atakować Piotr Pawlicki. Do bezpośredniej konfrontacji ostatniej dwójki doszło na wejściu w pierwszy wiraż ostatniego okrążenia. Woźniak upadł na tor, a chwilę później wyraźnie zdezorientowany Kołodziej został wyprzedzony przez Zmarzlika. Prezydent Leszna: Złodziejstwo! Za winnego upadku sędzia Artur Kuśmierz uznał Pawlickiego. Już tę decyzje należy uznać za dość kontrowersyjną, ale to nie ona rozpętała prawdziwą burzę. Sędzia zdecydował się uznać zwycięstwo Zmarzlika. Oznaczało to wygraną 4:2 Moje Bermudy Stali Gorzów i podział punktów w meczu. W Internecie zawrzało. - Złodziejstwo w biały dzień - grzmiał w social mediach Łukasz Borowiak, prezydent Leszna i gorący sympatyk tamtejszej Unii. Zdecydowana większość środowiska przyznaje mu rację. Zgodnie z regulaminem, arbiter powinien uznać za wiążącą kolejność wyścigu z momentu upadku, czyli przyznać trzy punkty Januszowi Kołodziejowi. Fogo Unia miałaby tym samym drugie już w sezonie ligowe zwycięstwo. Zbigniew Boniek broni sędziego Z taką interpretacją nie zgadza się inny wielki sympatyk czarnego sportu, Zbigniew Boniek. - Bieg nie był przerwany, czyli 45-45 i koniec dyskusji. Sędzia nie popełnił żadnego błędu... reszta to bla, bla, bla - napisał na Twitterze. Kibice nie pozostawili na nim suchej nitki, polecali mu zapoznać się z regulaminem rozgrywek. W dyskusję włączył się nawet Piotr Rusiecki, prezes Fogo Unii Leszno. - Sorry, nie ma pan racji - wytknął byłemu prezesowi PZPN. Wszystko wskazuje na to, że spotkanie Fogo Unii Leszno z Moje Bermudy Stalą Gorzów nie zakończyło się po ostatnim wyścigu. Czeka nas teraz wielka przepychanka w kuluarach, dyskusje, a może nawet weryfikacja wyniku.