Wraz z końcem sezonu 2022 Włókniarz stracił kapitalną młodzieżową parę w osobach Jakuba Miśkowiaka i Mateusza Świdnickiego. Punkty zdobywane przez tych zawodników wielokrotnie dawały drużynie zwycięstwa, bo inne zespoły takich armat na pozycjach juniorskich nie miały. Miśkowiak - Świdnicki to obok Smektały z Kuberą i Adriana Miedzińskiego z Karolem Ząbikiem topowy duet w historii PGE Ekstraligi. Problemy Włókniarza zaczęły się po ich przejściu do grona seniorów. Włókniarz jesienią 2022 zadecydował, że nie będzie ściągał młodzieży z zewnątrz. Postanowiono wybrać swoich wychowanków. Decyzja spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem środowiska, ale wzbudziła też pewne obawy w Częstochowie. Wiadomo, że jechanie PGE Ekstraligi niedoświadczonymi młokosami to odbieranie sobie już na dzień dobry kilku punktów w każdym meczu. Włókniarz postanowił zaryzykować. Juniorzy stoją w miejscu. Prezes traci cierpliwość? Mijają jednak dwa sezony jazdy wychowanków Włókniarza, a efektów specjalnie nie widać. W różnych konfiguracjach zespół reprezentowali: Franciszek Karczewski, Szymon Ludwiczak, Bartosz Śmigielski, Kacper Halkiewicz czy Kajetan Kupiec. Poza pojedynczymi sytuacjami, przeważnie jednak juniorzy wypadają słabo. A Włókniarz dłużej nie może czekać. Już w tym roku było nerwowo, bo klub omal nie spadł z ligi. Być może potrzebni są inni juniorzy. Mówi się, że prezes Michał Świącik powoli traci już cierpliwość do młodzieżowców. Oficjalnie tego nie powiedział, ale trudno by był usatysfakcjonowany z takich wyników przy tylu szansach. Być może wkrótce klub sięgnie po posiłki z zewnątrz, bo taryfa ulgową już się kończy. Problem w tym, że nie bardzo jest kogo wziąć. Ci najlepsi są nie do wyjęcia, a inni nie dają gwarancji bycia lepszymi od wychowanków. Chcieliśmy dokładniej zapytać o tę kwestię prezesa Świącika, ale nie miał akurat czasu z nami rozmawiać.