Zawodnicy Texom Stali pierwszy trening zaliczyli 24 lutego, a za chwilę znów wyjadą na tor. Jak dobrze pójdzie, to w lutym będą mieli trzy jednostki na koncie. Apator też to robił i dobrze na tym nie wyszedł Czy jest się jednak czym emocjonować, skoro to niczego nie gwarantuje? W przeszłości Apator dwa razy wyjeżdżał jako pierwszy, robił to nawet wcześniej niż Stal, a potem bił się o utrzymanie. A może jednak w Rzeszowie wierzą w to, że w ich przypadku będzie inaczej? - Czy takie treningi w lutym dadzą nam przewagę nad rywalami, to się okaże w sezonie - stwierdza Paweł Piskorz, menadżer drużyny. - W tych pierwszych treningach chodzi o oswojenie się z motorem po zimie i sprawdzenie wielu elementów. Im wcześniej się to zrobi, tym lepiej. My chcemy wejść w ten sezon małymi kroczkami, dlatego przyjęliśmy taki plan działania. Chcę powiedzieć, że te treningi, gdzie będziemy się dopasowywać do domowej nawierzchni jeszcze przed nami. Teraz to nie jest ten tor, jaki będzie na pierwszy mecz. Pomógł im prezes klubu z Krakowa W tym, że Stali udało się pierwszej wyjechać na tor po zimie duża zasługa panów Mikołaja Frankiewicza i Tomasza Sitka. Ciekawostką jest fakt, że pierwszy z nich jest prezesem spółki Speedway Kraków i zabiega o odrodzenie żużla w tym mieście. Drużyna jest o krok od startu w lidze. Właśnie stara się o licencję na 2024. W Stali Frankiewicz jest toromistrzem. Wracając na rzeszowskie podwórko, warto dodać, że jeszcze nigdy w historii klubu Stal nie rozpoczęła przygotowań na torze tak szybko. I jeszcze nigdy nie było tak, że do klubu dzwonili zawodnicy z całej Polski. Na razie w Rzeszowie trenowali Marcin Nowak, Mateusz Świdnicki, Jakub Poczta i Bartosz Curzytek. Na kolejnych jazdach ma się pojawić Kryspin Jarosz. Będą też zawodnicy z Ekstraligi, bo to oni dzwonili i prosili o zgodę na trenowanie, a Stal zgodziła się na to. Kibice w Rzeszowie już oczywiście wypatrują Nickiego Pedersena, ale 3-krotny mistrz świata na razie przygotowuje się indywidualnie. W Polsce ma się zjawić w drugim tygodniu marca.