Szok w Zielonej Górze był rok temu porównywalny do tego, jaki aktualnie przeżywają w Gorzowie. Po spadku klubu do eWinner 1. Ligi odszedł Patryk Dudek, symbol Falubazu w ostatniej dekadzie. Nikt mu się co prawda specjalnie nie dziwił, ale wielu liczyło że ten jeden sezon się przemęczy. On wybrał jednak Apatora Toruń. Chciał jeździć w PGE Ekstralidze, do tego zapewne po prostu dostał tam lepszą ofertę. Prezes zapewniał i uspokajał kibiców, że to tylko roczny rozbrat. Wszystko miało być zaplanowane. Falubaz rozniesie pierwszą ligę, a Dudek dał słowo że wróci. Tymczasem klub z Zielonej Góry absolutnie nie jest faworytem fazy play-off, a Dudek kilkanaście dni temu przedłużył kontrakt z Apatorem. I gdzie ta umowa, pytali kibice. Sam zawodnik między wierszami dawał jednak do zrozumienia, że żadnej umowy nie było. I na to też wskazują jego działania. Prezes mówi, Protasiewicz zaprzecza Na początku maja Piotr Protasiewicz oświadczył, że po sezonie 2022 definitywnie kończy z żużlem. Kontuzje, wiek oraz widocznie słabnący poziom sportowy, to główne powody. Tej decyzji spodziewano się od jakiegoś czasu. Tym bardziej zaskakujące było to, co niedawno na antenie Radia Zielona Góra powiedział Domagała. Stwierdził on, że Protasiewicz zadeklarował możliwość kontynuowania kariery w przyszłym sezonie, jeśli będzie taka potrzeba. Mistrza Polski z 1999 zapytano o to publicznie już w sobotę podczas finału Speedway of Nations. Odpowiedź była jasna, ale znacznie różniła się od słów prezesa. - Zostało mi kilka meczów do końca sezonu i jeśli zostanę w Falubazie to na pewno pełniąc rolę inną niż zawodnik - wyjaśnił. Nasuwa się jedno pytanie. O co chodzi prezesowi? To już druga w krótkim odstępie czasu sytuacja, w której zawodnik robi coś zupełnie odwrotnego do słów Domagały. Wściekli są kibice, środowisko się śmieje. W Zielonej Górze zaś sami nie wiedzą, co jest grane. Wiele wskazuje na to, że prezes Domagała też tego nie wie.