Kiedy już prezes Motor Lublin nakłonił Bartosza Zmarzlika do podpisania kontraktu na sezon 2023, to plan był taki, by dołożyć jeszcze jednego zawodnika w miejsce wykluczonego Rosjanina Grigorija Łaguty i pożegnać się z Maksymem Drabikiem, który mimo wielu wysiłków i starań nie zintegrował się z zespołem. Michelsen zburzył plan Motoru Wyłom w tym planie zrobił Mikkel Michelsen, który, mimo iż wstępnie ustalił warunki startów na kolejny sezon, potem się z tego wycofał. - Z nim to wyszła taka głupia sytuacja, bo on już w zasadzie dogadał się na kolejny sezon, a potem włączył się Włókniarz i przebił ustalenia, dokładając dwieście tysięcy do kwoty za podpis i dwa tysiące do punktu. Szkoda, bo nikt nie chciał się pozbywać Michelsena. Miał odejść Drabik, a w jego miejsce miał przyjść Zmarzlik - mówił nam kilka dni temu Krzysztof Cugowski, wokalista rockowy i wielki kibice klubu, który jest też w dobrym kontakcie z władzami, więc wie, co w trawie piszczy. Czy Motor odkręci temat Michelsena? Teraz mówi się, że ta głupia sytuacja jest właśnie odkręcana i nie można wykluczyć, że Michelsen zostanie w Motorze na kolejny sezon i dostanie swój wymarzony kontrakt - milion za podpis i 10 tysięcy za punkt. Gdyby do tego doszło, to jedynym argumentem przemawiającym za przenosinami do Włókniarza byłaby odległość do domu. Michelsen mieszka w Rybniku, skąd bliżej do Częstochowy niż do Lublina. Motor to jednak pewny płatnik dysponujący o wiele wyższym budżetem niż Włókniarza. Jeśli jednak akcja z Duńczykiem się nie uda, to Motor i tak będzie mocny. Poza Zmarzlikiem mają dojść Jack Holder, Fredrik Lindgren. W ostatnich dniach pozostanie, ogłosił Mateusz Cierniak, a zatrzymanie juniora też było ważne dla klubu. Cierniak za rok ma być liderem formacji juniorskiej. Czytaj także: Teraz namieszają? Budżet na wydatki bez ograniczeń?