Zacznijmy od tego, że motywy działania prezesa Abramczyk Polonii Bydgoszcz były jak najbardziej godne pochwały. W klubie zaczęło się robić tłoczno z juniorami. Dość nieoczekiwanie Olivier Buszkiewicz bezdyskusyjnie wygrał rywalizację z Franciszkiem Majewskim i tego drugiego wysłano do Stali Rzeszów. Wcześniej wypożyczono też Bartosza Nowaka i Bartosza Głogowskiego. - A jeśli zdarza się kontuzja? - słusznie dopytywali kibice kilka dni temu, po oficjalnym ogłoszeniu odejścia Majewskiego. Prezes Jerzy Kanclerz odpowiadał, że jest na taką sytuację gotowy i ma umowę ze Stalą, wedle której w kryzysowej sytuacji do Polonii przyjdzie Bartosz Curzytek lub Jakub Poczta. Taka odpowiedź uspokoiła fanów, jednak tylko na chwilę. W czwartek pretensje wróciły ze zdwojoną siłą. Najedli się strachu. Czy to była dobra decyzja? Podczas eliminacji młodzieżowych indywidualnych mistrzostw Polski bardzo niebezpieczny upadek zaliczył Buszkiewicz. Wiele wskazywało na to, że mógł odnieść kontuzję. Na szczęście ostatecznie nie ma złamań, ale kibice od razu ponowili swoje pretensje, pisząc że ani Curzytek, ani Poczta obecnie nie są w stanie zastąpić nadspodziewanie dobrze jadącego Buszkiewicza, który wozi bardzo ważne punkty. Z jednej strony chwała prezesowi za dobre intencje, ale z drugiej jednak czasem warto bardziej zadbać o dobro drużyny niż pojedynczego zawodnika. Taki Majewski w odwodzie bardzo by się przydał, bo przecież w żużlu kontuzja może przyjść dosłownie w każdej chwili. A jeśli Polonia ma wywalczyć awans do PGE Ekstraligi, to na żadne dziury w składzie pozwolić sobie nie może. W finale przecież mogą decydować właśnie punkty juniorów.