Bez wątpienia pozyskanie Jakuba Miśkowiaka w miejsce Wiktora Jasińskiego to gorzowski strzał w dziesiątkę i wzmocnienie zespołu. Nikt nie spodziewał się jednak, że prezes Stali, Waldemar Sadowski udzieli wypowiedzi mówiącej o słabym punkcie drużyny. Te słowa można odczytać jako zarzut w stronę zawodnika. - Wszyscy, którzy się interesują się żużlem wielokrotnie wskazywali nam słabe punkty, o których my również wiedzieliśmy. Była to pozycja U-24 i młodzieżowe i taki był nasz kierunek poszukiwań już w zeszłym roku. Wtedy się nie udało. Chodziliśmy, polowaliśmy na lwa, a już teraz mamy miśka na razie na rok, ale jesteśmy bardzo z tego zadowoleni. Wierzymy, że będzie to wzmocniona pozycja U-24 - mówi Sadowski w rozmowie z eska.pl. Stal polowała na niego już wcześniej Stal Gorzów już wcześniej zarzuciła sidła na Jakuba Miśkowiaka, kusząc go intratnym kontraktem już po zakończeniu wieku juniora, czyli przed minionymi rozgrywkami. Wówczas Miśkowiak postanowił nie zmieniać barw klubowych. Tam może się rozwinąć Jakub Miśkowiak w Stali Gorzów może się rozwinąć. Gorzowski tor temu sprzyja, co niejednokrotnie miało już miejsce. Najważniejsze jest to, że Miśkowiak ma wokół siebie odpowiednie osoby, które pomagają mu w rozwoju kariery. To także był czynnik, który przemawiał na rawiczaninem. Gorzowianie chcieli zawodnika poukładanego, którego mogą traktować jako "gotowy produkt", a nie kogoś, kogo będą musieli niańczyć przez większość roku.