Pretensje w stronę Unii Leszno. "Nie wiem, o co mu chodziło"
FOGO Unia rozgromiła H.Skrzydlewska Orła Łódź 60:30. Największym problemem gospodarzy nie był rywal, tylko pogoda i pora rozgrywania zawodów. Mecz rozpoczął się o godzinie 14:00, kiedy odczuwalna temperatura w słońcu wynosiła nawet 30 stopni Celsjusza. Dla klubu z Leszna to zupełna nowość po spadku do Metalkas 2. Ekstraligi. Przed spotkaniem swoje zastrzeżenia zgłosił komisarz toru. - Ze względu na pogodę tor był zrobiony w inny sposób. Nie wiem, o co mu chodziło. Dobrze zrobiliśmy - przyznaje Rafał Okoniewski w rozmowie z Interia Sport.

Już kilka dni przed meczem było jasne, że nie klasa rywala, lecz pogoda będzie największym problemem FOGO Unii w starciu z H.Skrzydlewska Orłem. Leszczynianie rozgromili łodzian 60:30, choć pierwsza seria wcale nie wskazywała na tak spektakularne zwycięstwo. Przed pierwszym wyścigiem klubowi gospodarzy pogrożono jednak palcem.
Komisarz miał zastrzeżenia co do toru w Lesznie
Mecz rozgrywany był w pełnym słońcu o godzinie 14:00, przy 30 stopniach Celsjusza. Dla Unii to nowość, bo przed spadkiem do Metalkas 2. Ekstraligi rozgrywali swoje spotkania najwcześniej o 16:30. Owszem, Unia już rozgrywała w tym roku mecze nawet o 13:00 w słoneczne dni, jednak takiego upału jeszcze nie było. To znacząco wpływa na zachowanie nawierzchni. Przed starciem swoje trzy grosze dorzucił komisarz toru.
- Rzeczywiście, komisarz miał trochę żalu o to, że przelaliśmy tor. Nie wiem, o co mu chodziło. Po meczu pewnie przyznałby nam rację. Uważam, że dobrze zrobiliśmy, bo już po próbie toru się kurzyło - wyjaśnia nam Rafał Okoniewski.
Trenowaliśmy na podobnym torze. Dziś ze względu na pogodę był on bardziej polany i zrobiony w trochę w inny sposób. Pierwsza seria nie była łatwa, ale następnie chłopaki dopasowali sprzęt
Fatalna kontuzja Cooka, jeszcze ma blokadę
Po ośmiu tygodniach na tor wrócił Benjamin Cook. Australijczyk złamał w kwietniu nadgarstek. Sprawa była bardzo poważna, a ręka wymagała operacji. W zasadzie Cook nadal nie jest w pełni zdrów i nie będzie do końca sezonu. Inaczej musiałby się poddać kolejnej operacji, która zakończyłaby jego tegoroczną jazdę.
- Ben wrócił w świetnym stylu. Był skuteczny zarówno na starcie, jak i po trasie. Przyczepić się można tylko do jednego wyścigu, w którym nie dopchnął do płotu Lyagera. Tam było widać reakcję głowy z powodu tej ręki. Poza tym biegiem wyglądał naprawdę dobrze - kończy.


