Mecz pomiędzy Stalą a Falubazem zgodnie z oczekiwaniami dostarczył wielkich emocji. Każdy doskonale zdawał sobie sprawę z wagi tego spotkania. Oba zespoły słabo zaczęły sezon, więc punktów potrzebowały niczym ryba w wodzie. Lepiej lekcje przed derbowym starciem odrobili gospodarze, którzy po słabym początku w porę wyciągnęli wnioski i odbili Falubazowi wygraną. Spotkanie skończyło się wynikiem 47:43. Falubaz wygraną miał na wyciągnięcie ręki Zasadniczo wszystkie okoliczności sprzyjały temu, aby to zielonogórzanie wygrali to spotkanie. Chodzi przede wszystkim o warunki torowe, które zmieniły się w wyniku opadów deszczu. Te ewidentnie zaskoczyły Stal, która na początku zawodów wydawała się być kompletnie pogubiona. Kiedy gościom udało się wyjść na prowadzenie nie byli jednak w stanie zadać decydującego ciosu. Aura okazała się dla gospodarzy łaskawa, przestało padać, tor się znacząco poprawił, a gorzowianie powoli zaczęli dochodzić do głosu. Poza wszystkim olbrzymie problemy po stronie Stali miał w pierwszej fazie meczu junior Oskar Paluch, który jest kluczowy dla tej drużyny w kontekście wygrywania spotkań. Te wszystkie sprzyjające czynniki Falubaz nie potrafił jednak wykorzystać. Inna sprawa, że poza niezłym początkiem znów objawiły się te same problemu zielonogórzan, które znaliśmy z zeszłych kolejek. O ile poprawił się Leon Madsen, o tyle dalej pod formą jest Jarosław Hampel i Rasmus Jensen. Wydaje się, że punktów tej dwójki zabrakło do wygranej. Wracając jednak do Stali, to trzeba podkreślić wyjątkowo dobrą postawę krytykowanego w ostatnich dniach Oskara Fajfera. To człowiek, który zapewnił w tym meczu gospodarzom zwycięstwo. Nikt nie spodziewał się, że na jego koncie będą aż dwa biegowe zwycięstwa. To był brakujący element w talii trenera Piotra Śwista, który tym razem pozwolił jego zespołowi skutecznie zapunktować. Falubaz najgorszą drużyną w PGE Ekstralidze Trudno przewidzieć, jak na porażkę w Gorzowie zareaguje zielonogórski klub. Z jednej strony można było wkalkulować taki scenariusz, ale z drugiej trzeba pamiętać, że drużyna budowana za miliony miała bić się w tym roku o medale, a tymczasem po czterech kolejkach zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Wszystkiemu z boku przygląda się milioner i właściciel klubu Stanisław Bieńkowski. Pytanie, które nasuwa się w tym momencie to posada menedżera i dyrektora sportowego Piotra Protasiewicza. Być może legendarny zawodnik zachowa pracę, ale każde kolejne spotkanie może być już dla niego z kategorii "być albo nie być". Stal Gorzów - 47 9. Martin Vaculik 13+1 (2,3,2*,3,3) 10. Anders Thmosen 8 (3,1,3,0,1) 11. Oskar Fajfer 9+1 (1*,1,3,3,1) 12. Andrzej Lebiediew 7 (3,2,1,1,0) 13. Oskar Chatłas - nie startował 14. Hubert Jabłoński 3 (2,1,0,d,0) 15. Oskar Paluch 7+1 (0,1,1,2*,3) 16. Adam Bednar - nie startował Falubaz Zielona Góra - 43 1. Jarosław Hampel 5+1 (0,2*,1,2) 2. Michał Curzytek - nie startował 3. Leon Madsen 11+3 (3,3,2*,1*,2*,0) 4. Rasmus Jensen 4+1 (1*,w,3,0) 5. Przemysław Pawlicki 13 (2,2,2,2,3,2) 6. Damian Ratajczak 5 (3,2,0) 7. Oskar Hurysz 1 (1,0,0) 8. Jonas Knudsen 4 (0,3,0,1)