15 punktów i bonus w domowym meczu półfinałowym, 10 oczek w Częstochowie, jedenaście z dwoma u siebie przeciwko Motorowi Lublin. Rozmawiając o Martinie Vaculiku i Bartoszu Zmarzliku zbyt często zapominamy o trzecim gorzowskim muszkieterze, Szymonie Woźniaku. Wychowanek Polonii Bydgoszcz jest dziś piętnastym najlepszym zawodnikiem PGE Ekstraligi i to właśnie on będzie musiał wejść w buty Zmarzlika, gdy ten przeniesie się już do lubelskiego Motoru. Oczywiście, nie będzie on w stanie zastąpić trzykrotnego mistrza świata jeden do jednego, ale z pewnością sytuacja zmusi go do wzięcia na barki wyniku drużyny zarówno na torze, jak i w szatni. W Gorzowie już teraz mówi się o tym, że to właśnie on przejmie jesienią opaskę kapitańską. Woźniak wejdzie w buty Zmarzlika Zanim jednak nadejdzie to trudne zadanie, 29-latek będzie musiał pomóc swojej drużynie w zdobyciu ósmego tytułu drużynowego mistrza kraju. Sytuacja wydaje się całkiem korzystna. Po pierwszym meczu Stal prowadzi nad Motorem 12 punktami, a w rewanżu - z uwagi na kontuzję Andersa Thomsena - największe gwiazdy Motoru otrzymają po jednym dodatkowym starcie. Nawet najbardziej galaktyczne występy Vaculika i Zmarzlika nie sprawią jednak, że gorzowianie sięgną po mistrzostwo, jeśli reszta drużyny nie osiągnie pewnego poziomu przyzwoitości. Na całe szczęście dla kibiców w żółto-niebieskich szalikach, Woźniak nie należy do zawodników nieradzących sobie z presją. Wielokrotnie już brał udział w bardzo ważnych zawodach. Jako zawodnik Sparty i Stali startował w finałach PGE Ekstraligi, nigdy jednak nie udało mu się sięgnąć w nich po triumf. Odbił to sobie złotem IMP 2017. Choć na podium wchodził zalany łzami, to przez cały turniej udało mu się zachowywać zimną krew. Teraz w Gorzowie oczekuje się od niego tego samego - utrzymania nerwów na wodzy. Stawka jest ogromna. Woźniak jedzie nie tylko o najważniejszy triumf drużynowy w polskim żużlu, ale i miłość lubuskich kibiców, których serca już od najbliższej jesieni będą miały sporo wolnego miejsca do zagospodarowania.