Odbyłem w tygodniu bardzo miłą pogawędkę z jednym z działaczy. Mniejsza o nazwisko i którą ligę reprezentuje. Trochę się sympatycznie papierowo poprzekomarzaliśmy. On próbował mnie przekonać, że czeka nas najciekawszy sezon w eWinner 1. Lidze od dawien dawna. Ja mu na to, że takiego już byliśmy świadkami i skończył się lekko ponad miesiąc temu, a za rok to zobaczymy, ale ligę dwóch prędkości i nudy, bo Falubaz oraz Abramczyk Polonia pozamiatają rozgrywki. Przyznaję się bez bicia, trochę się zagalopowałem. Przeważnie staram się patrzeć na konkretną ligę pod kątem walki na górze, o najwyższe cele, kto może awansować, zdobyć medale i tak wyszło, że zapomniałem o dole tabeli. A tam faktycznie bandy mogą trzeszczeć. Zdania jednak nie zmieniam, w minionym sezonie przystawka do dania głównego wielokroć smakowała mi dużo bardziej niż najszybsza, najlepsza i w ogóle naj, naj podawana o 16:30 i 19:15. W każdym razie ja chętniej zasiadałem przed telewizorem. Każdy mógł wygrać z każdym, czy to u siebie, czy na wyjeździe, wyników na styku było mnóstwo. Nie było jednego bitego faworyta jakim rok wcześniej okazał się, zresztą zgodnie z oczekiwaniami eWinner Apator Toruń, któremu liczyliśmy spotkania bez zastosowania rezerwy taktycznej. Teraz takich dominatorów szykuje się dwóch, więc tylko odrobinę lepiej. Zgadzam się z tezą postawioną przez naszego felietonistę - Leszka Tillingera, że liga nam się rozjedzie i reszcie pozostanie szamotanina o lokaty 3-8. Ale opuśćmy szczyt tabeli i przenieśmy się na dół. W luźnej rozmowie z owym działaczem zaproponowałem małą zabawę w wytypowanie duetu, któremu najmocniej zajrzy w oczy widmo degradacji. No i tutaj nieźle się rozminęliśmy, bo oba nasze wskazania się nie zgodziły. Ja stwierdziłem, że nie przekonuje mnie kompletnie Orzeł i Start, natomiast on wycelował w Wybrzeże i ROW. Czyli krakowskim targiem udało nam się podzielić eWinner 1. Ligę na trzy części. Najpierw Polonia, Falubaz z mniej więcej równymi szansami na promocję wyżej, a potem długo, długo nic. Następnie atakujące z drugiego szeregu Cellfast Wilki i czarny koń z Landshut, który ma kosić na swoim torze. Z przymrużeniem oka, trochę współczuję kibicom tych ekip, bo zapowiada im się sezon jazdy bez przesadnych emocji. Według naszych rozważań wśród kwartetu z Rybnika, Gdańska, Łodzi oraz Gniezna należy upatrywać spadkowicza. Weryfikacja za dwanaście miesięcy.