Z ciekawością, ale i zatrwożeniem wczytywałem się w kolejne odcinki telenoweli pod tytułem Bartłomiej Kowalski w Moje Bermudy Stali Gorzów - historia (nie)prawdziwa. Od razu przyszedł mi do głowy cytat z "W pustyni i w puszczy" Henryka Sienkiewicza. "Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy, to jest zły uczynek. Dobry to jak Kali zabrać komuś krowy". Ale o tym później. Prezesowi Stali - Markowi Grzybowi (Kalemu) - na ostatniej prostej Betard Sparta sprzątnęła sprzed nosa (Krowę) Kowalskiego. No i wtedy się zaczęło. Lawina ruszyła. Wzajemne oskarżenia pomiędzy ojcem Bartka - Dariuszem, a Grzybem przybrały na sile. Do mediów przedostało się nawet zdjęcie juniora w bluzie klubowej Stali. Miał to być dowód na przyklepanie transferu. Potem wyciekła jeszcze prywatna korespondencja zawodnika z kimś z otoczenia klubu. No po prostu nikomu niepotrzebny kabaret. To już normalka, że panu Markowi ciężko jest się przyznać do porażki lub błędu. Panie prezesie, jedni kładą na stół drogie whiskey, inni parę złotych więcej. Taka to różnica. Inna sprawa, że to ponoć GKM ostro się licytował więc Sparta musiała mieć coś, czego nie miała Stal. No i tak od końcówki zeszłego tygodnia trwa wymiana ciosów. Środowisko wydaje się podzielone. Jedni stają w obronie młodego żużlowca, inni współczują prezesowi Grzybowi. Jak to bywa w życiu, prawda pewnie leży gdzieś pośrodku. To co mi się bardzo w tym wszystkim nie podoba, to publiczny lincz na zawodniku, że zrobiono z niego kozła ofiarnego, "złotówę" i "pazerę", gościa, który się sprzeda za parę srebrników. No, ale to wina Bartka, że z powodu braku wartościowych alternatyw wśród juniorów, kluby z PGE Ekstraligi szły na noże i miliony fruwały w powietrzu? Co chłopak miał powiedzieć: nie, dziękuję, w sumie, to pochodzę z majętnej rodziny i wystarczy jak dacie połowę z tego co oferujecie? Bądźmy poważni. Nie moim celem jest też całkowite rozgrzeszanie zawodnika, Kowalski nie jest w tej sytuacji bez winy, ale bardzo bawi mnie, jak głos zabierają prezesi i lamentują, że ktoś im podebrał zawodnika, albo, że żużlowiec zabawił się ich kosztem. A już w ogóle za hitem jest, gdy prezes powołuje się na regulamin. Ten sam, który notorycznie omija, tak mniej więcej już w połowie sezonu. Cóż, nie pamięta wół jak cielęciem był. Proponuję przed zarzuceniem komuś braku klasy, spojrzeć w lustro. Bo jak szef klubu robi z siebie ofiarę, a chwilę wcześniej próbuje przechytrzyć konkurenta i wyciągnąć mu dogadanego zawodnika, to już jest fair, tak? Wtedy jest po bożemu? I nie chodzi teraz o to, że czepiam się Marka Grzyba, bo zamiast niego można tutaj podstawić dowolne nazwisko prezesa "X" i ciąg logiczny nie zostanie zachwiany. Zżera mnie jednak ciekawość, czy prezes Grzyb był taki lojalny wobec kolegów z Torunia oraz Grudziądza i odpuścił temat, gdy ci prześcigali się o podpis Kowalskiego. Tak tylko dla kolegi pytam. Zastanówcie się i odpowiedzcie sobie sami, czy moje wątpliwości są bezzasadne. Z tego, co się słyszy, to przecież właśnie Stal wyrwała Toruniowi Bartłomieja, a potem karma do niej wróciła. To sternik brązowych medalistów DMP nie miał skrupułów żeby wkroczyć do akcji. No, ale tak to już jest w tym naszym ukochanym sporcie, że żużlowiec jest "be", trafia od strzała na cenzurowane, a prezes ma tę magiczną moc, że zawsze się wybieli. Bartek, głowa do góry, pamiętaj, że, co cię nie zabije, to cię wzmocni. Weź sobie teraz detoks od social mediów i czytania informacji żużlowych. Idź za przykładem Gleba Czugunowa.