Paweł Baran udzielił w tygodniu krótkiego wywiadu portalowi polskizuzel.pl. Rozmowa jest tak absurdalna, że nie dowiedziałem się z niej kompletnie nic. Trzymajcie się krzeseł, niektóre fragmenty są naprawdę mocne. Trener Unii Tarnów mówi m.in., iż wierzy w utrzymanie i nawet wie czego jeszcze brakuje drużynie do odniesienia zwycięstw. Wystarczy tylko rozpędzić tę machinę i już poleci z górki. Mam wrażenie, że Baran nie zgubi wiary w szczęśliwe zakończenie, nawet jak szanse pogrzebie matematyka. Tylko, że to nie bajka o Kopciuszku. Tę samą regułką niczym zdartą płytę powtarza od kilku tygodni. Trzymam kciuki żeby tego uśpionego potwora udało się rozbujać i naprowadzić na odpowiednie tory do końca sezonu, bo za nami połowa rozgrywek i bilans zespołu przez niego prowadzonego wynosi 0-7. Paweł na szczęście ogarnął, że Unia jest w nieciekawej sytuacji, wpadła na autostradę do 2. Ligi Żużlowej, ale teraz to on będzie się koncentrował na wyeliminowaniu błędów. No naprawdę rychło w czas. Brawo. No i oczywiście liczy, że następne spotkanie będzie tym na przełamanie. Ba, Baran nawet policzył, ile wystarczy ekipie z Tarnowa do utrzymania, ale nie powie teraz, co mu wyszło. Zdradzi to dopiero po sezonie. Sprytnie. Ja jeszcze kalkulatora do ręki nie brałem, ale też popatrzę sobie w tabelę po czternastej kolejce i wtedy wyłożę wam kawę na ławę jak typowałem. Już mogę wam jednak zdradzić, że oszacowałem dorobek Unii, co do oczka. A teraz już zupełnie poważnie. Jako kibic Unii Tarnów, człowiek z tego miasta, mieszkający od stadionu góra dziesięć minut jestem ciekawy jaki sztab szkoleniowy ma pomysł na końcówkę sezonu, co zamierza zmienić, aby wyjść z kryzysu, jakie kroki podjąć, aby drużyna zaczęła wreszcie wygrywać, bo 0-7 w tabeli wygląda kompromitująco. Najogólniej rzecz biorąc interesują mnie KONKRETY. Halo! Zespół jest pośmiewiskiem eWinner 1. Ligi. Zamiast tego dostaje walenie tanimi ogólniki. Gadanie w stylu, że wszystko zweryfikuje tor, grunt to wyciągnąć wnioski, nie ma już łatwych rywali i każdy mecz jest trudny. Ot taka miałka papka, którą gawiedź kupi, bo fajnie brzmi, ale w sumie i tak nic z niej nie wynika. Porównałbym ją do kolejnych oświadczeń Rady Nadzorczej klubu. Mniej więcej ten sam poziom przekazu. Jest takie przysłowie im ciszej jedziesz tym dalej zajedziesz. I może warto by było wziąć się do roboty, albo przekuć wreszcie słowa w czyny. Bo ja tu nie widzę ani ładu ani składu. Drużyna jest rozklekotana jak stare auto wiezione na zezłomowanie. Tor nie jest od dawna żadnym atutem gospodarzy. Męczą się na nim bardziej niż goście, którzy przyjeżdżają do Jaskółczego Gniazda jak po swoje. A to Baran odpowiada za jego przygotowanie. Słabe wyniki zwalano na plagę kontuzji i pecha, a Unia już w dwóch meczach pojechała pełnym składem i machina dalej stoi. Szkolenie leży i kwiczy, wychowankowie cofają się w rozwoju, a ten temat to też jego broszka. Tutaj już powinno się robić wszystko, aby doprowadzić do pojednania z Januszem Kołodziejem. W każdym normalnym klubie trener z tyloma grzechami za uszami, albo dawno straciłby pracę, albo sam honorowo podałby się do dymisji. Baran jest przyspawany do kilku lat do stołka. Dwa lata temu w Rybniku minąłem się z Baranem w parkingu. Coś do mnie odburknął. Pierwszy i ostatni raz widziałem tak pobudzonego trenera Jaskółek, bo zazwyczaj snuje się raczej bez celu przytulając do piersi swoją ulubioną niebieską podkładkę pod program. Unia potrzebuje wstrząsu nie tylko na głównych stołkach w klubie, ale i gruntownego przemeblowania parku maszyn. Kogoś z charyzmą i uznaniem wśród zawodników, kogoś kto tknie w tę drużynę nowe życie. Mam paru kandydatów na oku, ale powiem, o nich kiedy indziej. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź