We wtorek poznaliśmy wyrok POLADA w sprawie przyjęcia przez Maksyma Drabika niedozwolonej infuzji dożylnej po meczu finałowym PGE Ekstraligi w sezonie 2019. Zawodnik Betard Sparty za swoją nieodpowiedzialność będzie pokutował rok. Część krzyczy dużo, inni znów, że młody zawodnik zaliczył mimo wszystko miękkie lądowanie, bo groziły mu nawet cztery lata dyskwalifikacji. Miękkie, twarde, nieważne, chłopak i tak jest odcięty od zarobku przez najbliższych kilka miesięcy. Ja swojego zdania nie zmieniam. Trąbię o tym od chwili zanim, to było modne, gdyby mecenas żużlowca dał sobie na wstrzymanie, niewykluczone, że Drabik byłby już po karze. Uniknąłby nieprzyjemności w końcówce rozgrywek, kiedy jego forma pikowała w dół, a on sam wysłuchiwał, że jest taki i owaki, co przypłacił rozbitą psychiką i obrzydzeniem do dyscypliny, do której został stworzony. Teraz z dużym zainteresowaniem śledzę, co środowisko radzi Drabikowi na rok w przód. W ogóle powinna powstać taka osobna strona, coś na wzór księgi gości w hotelach, restauracjach, do której każdy może się wpisać lub opublikować swoją opinię. Czuję, że to byłaby znakomita czytanka. Cała masa ekspertów wpycha już Drabika w ramiona Włókniarza Częstochowa. Prym wiedzie lokalna społeczność. Mówią, że to układ idealny. Prezes Michał Świącik nie miałby pewnie nic przeciwko. On od dawna zagina parol na chłopaka z sąsiedztwa. Szef klubu spod Jasnej Góry ceni sobie rodzinną atmosferę, często organizuje wspólne obiadki ze swoimi zawodnikami więc ptasiego mleczka na pewno by mu nie zabrakło. Nie lubię takich stwierdzeń, ale kto wie, czy nie byłby nawet traktowany na specjalnych zasadach. Wziąć pod parasol ochronny człowieka po przejściach byłoby nawet wskazane. Ja nie rozpatrywałbym szansy na zakontraktowanie Drabika przez Włókniarz w kategoriach wyjątkowej okazji. Poszedłbym w tym temacie od zakrystii. A co mi tam. Maksym powinien przede wszystkim wziąć rozwód z Betard Spartą. Jego czas tam minął. Nie dostrzegam tutaj dawnej chemii, uczucie po obu stronach wygasło. Dlatego skoro są małżeństwa z rozsądku, to modelowym przykładem takiego rozstania byłoby właśnie Drabika ze Spartą. Nie ukrywam, że sam chętnie zobaczyłbym Drabika z Lwem na piersi, ale z innych niż sportowe pobudki. Zżera mnie niesamowita ciekawość, bo 23-latek spotkałby w klubie swojego ojca, który wykonuje z juniorami Włókniarza kapitalną robotę, a z którym od dawna nie rozmawia. Stworzyłaby się doskonała szansa na pojednanie. Nie chcę mi się bowiem wierzyć, że ojciec i syn byliby dla siebie jak powietrze, udawali, iż jeden na dla drugiego nie istnieje. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź