Tego jeszcze nie było. Unia Tarnów, która nie wygrała w tym sezonie meczu i jest już praktycznie dwoma nogami w 2. Lidze Żużlowej szuka prezesa przez internet. Dotychczasowy - Łukasz Sady zrezygnował w trakcie sezonu i od tej pory na tym stanowisku wisi wakat. Tym samym klub z Małopolski wytycza nowe trendy w polskim czarnym sporcie. Bo przepraszam, być może coś przegapiłem, albo za krótko żyję, ale nie kojarzę żeby jakiś żużlowy klub próbował znaleźć nowego szefa za pośrednictwem social mediów. Trudno mi jednak oprzeć się wrażeniu, że to trochę tak jakby zachęcić zawodnika do podpisania kontraktu, poprzez zamieszczenie ogłoszenia o pracę w pośredniaku. A nuż widelec, ktoś się zgłosi. A lista wymagań długa. Zachęcam do zapoznania się. Zgłoszenia przyjmowane są do 14 lipca. No i drugi wniosek. Czyżby w klubie było aż tak źle, że poza drogą konkursową ciężko wytypować odpowiedniego kandydata na własna rękę? Żeby było jasne, broń Boże nikogo nie potępiam, każdy orze jak może, zaraz przecież podniesie się larum, że ten niewdzięcznik Hynek znowu przywala się do swojego macierzystego klubu i jedzie po nim jak po starej kobyle. To nie tak. Sam od lat wielokrotnie nawoływałem do zmian na najważniejszych stołkach w tarnowskim klubie, ale dymisja pana Sadego to tylko część "zabawy" w całkowitym oczyszczeniu tarnowskiej stajni Augiasza. Roztopienie środka góry lodowej. Albo raczej i tego się najbardziej obawiam sztuka dla sztuki. Przeważnie jest tak, że przekazanie władzy w klubach przechodzi płynnie. Objawia się naturalny następca, albo sporo wcześniej jest ktoś z namaszczania, aby nie brać przypadkowych ludzi z łapanki. Ewentualnie, w skrajnych przypadkach żeby nie reanimować trupa, zamykało się stary podmiot i na i w to miejsce na żużlowej mapie pojawiał się nowy. Z innymi ludźmi, ze świeżym spojrzeniem. Tak, aby całkowicie się odciąć od bałaganu zostawionego przez poprzednika. Oczywiście to droga na skróty. Kibice z całej Polski bardzo krytycznie pochodzili w ostatnich latach do powstania nowych klubów z Częstochowy, Gdańska, czy Gniezna. Stare utonęły w długach, a wielu zawodników do dziś nie doczekało się i pewnie już nie doczeka wypłaty wszystkich należności. Wracając do Tarnowa, Łukasz Sady sam nie wymiksowałby się z obecnego układu, gdyby było wspaniale, a Unia przypominałaby krainę szczęśliwości. Przecież wtedy, zanim prezes wyczyściłby swoje biurko, jego spadkobiercy waliliby z CV w ręku drzwiami i oknami. To logiczne. Kto rzucałby robotę marzeń? Ciepła posadka, fajna pensja wpływająca na konto co miesiąc. Wykonuje się, to co się kocha, żyć nie umierać. Dlatego, umówmy się, Sady ma sporo za uszami. Jego lista grzechów była przez nas już nie raz i nie dwa wymieniana, ale on nie odszedł, bo tak mu się uwidziało lub, że drużyna nie spełnia w tym sezonie oczekiwań. Nie, po prostu Unia tonie w długach i dogorywa na naszych oczach. Rada Nadzorcza trzymała Sadego, bo ten był dla nich wygodny. Był marionetką, pionkiem na szachownicy i potulnie wykonywał jej polecenia. Tuszował wszystko jak leci. Dzięki temu trwał tak długo w roli prezesa klubu trzykrotnego mistrza Polski. Inna sprawa, że z tym definitywnym pożegnaniem pana Sadego tez przesadnie bym nie szalał. Tu i ówdzie słyszy się, że zajmie inne stanowisko w spółce. I tak to będzie się kręcić. O ile klub prędzej, czy później nie upadnie. Teraz generalnie gra toczy się o to żeby znaleźć kumatą osobę, która weźmie na swoje barki próbę wyciągnięcia klubu z bagna, a to będzie niestety zadaniem karkołomnym. Za sznurki pociąga Rada Nadzorcza. Ona jest właścicielem klubu. Poszukiwany jest więc raczej następny tancerz, który będzie podrygiwał do taktu zapodanego przez pana przewodniczącego - Roberta Stankowskiego i kolegów z RN. Odrobinę pobujam więc na koniec w obłokach. Człowiek, który przyjdzie za Sadego powinien otrzymać autonomię wedle zasady: dostałeś rower, to teraz pedałuj, otrzymałeś wózek, to go pchaj. Rada powinna honorowo stanąć z boku i się przyglądać. Trzymać rękę na pulsie, wyciągać wnioski i po pewnym okresie ocenić nowego prezesa, ale nie wciskać mu na siłę nosa w papiery. A w ogóle, to marzy mi się kolejny konkurs rozpisany przez Radę Nadzorczą. Na zmiany w Radzie, albo wyłonienie nowej. Inaczej duch starego układu będzie się unosił nad Stadionem Miejskim w Mościcach jeszcze długo. Oby nie do całkowitego upadku tego zasłużonego, z ponad sześćdziesięcioletnią tradycją ośrodka...