Rosjanin "wytarł sobie gębę" polskimi mechanikami W wewnątrz rodzinnej rywalizacji Łagutów plebiscyt na dzbana tygodnia, rzutem na taśmę wygrał ten najstarszy - Grigorij. W czwartek Rosjanin udzielił tak absurdalnego wywiadu dla WP, że czytając go, nie wiedziałem, czy się śmiać, czy płakać. Facet na wszystkie drażliwe pytania odpowiadał w dwóch słowach - bez komentarza. W ani jednej linijce nie potępił agresji swojego narodu na Ukrainę, natomiast z rozbrajającą szczerością stwierdził, że wyrzucenie jego i rodaków z polskiej ligi uderzy też w naszych mechaników, bo stracą robotę. Jeśli to miała być forma obrony, Łaguta "wycierając sobie gębę" Polakami, wbił do swojej bramki klasycznego swojaka. Ale za to dowiedzieliśmy się, że podczas gdy u naszych wschodnich sąsiadów rozgrywają się ludzkie dramaty, Putinowcy z zimną krwią zabijają cywili, dzieci, bombardowane są domy prywatne, Grigorij świetnie się bawił zrywając w ciepłych Włoszech mandarynki z drzew. Serio? A smaczne były? Zamiast żużla słoiki z kompotami Kilka dni temu poprosiliśmy jego brata Artioma o komentarz do ukraińskiej inwazji. Aktualny mistrz świata odparł, że może pogadać, ale tylko o żużlu. Nie minęło kolejnych parę dni i młodszemu Łagucie rozwiązał się język. Refleksja przyszła po tym, jak jego żona opublikowała w social mediach wpis, w którym ubolewała nad kilkoma wybitymi szybami w ambasadzie rosyjskiej w Warszawie. Opinia publiczna nie zostawiła na Avelinie suchej nitki. Kobieta skasowała niestosowną notkę, ale w necie nic nie ginie. Dlatego schowanie kabla od internetu byłoby w tym konkretnym przypadku bardzo wskazane. Parę godzin później, dziwnym trafem Artiom wyciągnął głowę z piasku i publicznie zabrał głos na temat wojny na Ukrainie. Przypadek? Nie sądzę. Sorry, Artiom, jak cię lubię, ale za późno zebrało ci się na przedstawianie swojego punktu widzenia. Chciałeś ocieplić swój wizerunek, ale teraz to już musztarda po obiedzie. Wyszło odwrotnie niż zamierzałeś. Zmarnowałeś swój pięć minut. Braciom zapalił się grunt pod nogami. Pewnie wystąpią o polskie licencje, ale PZM ich z premedytacją zablokuje. Związek już zresztą wystosował odpowiednie pismo do FIM, w którym prosi o usunięcie Rosjan z Grand Prix i ligi. Nie pomoże nawet polskie obywatelstwo. Nie będzie litości, nie będzie żadnych ustępstw. Game over. W ogóle niektórzy żużlowcy, albo powinni zmienić doradców, albo najlepiej, żeby nie zajmowali żadnego stanowiska, bo tak jak Grigorij kompromitują się na potęgę i jeszcze pogarszają swoje i tak beznadziejne położenie. Ale na pocieszenie Grisza, podpowiem ci, że pomarańczy, jabłek, co tam tylko dusza zapragnie na drzewach nie zabraknie. Przez przynajmniej rok, gdy będziesz odpoczywał od ligi polskiej, nazbierasz kilka koszyków. A może i odkryjesz nowe talenty, nauczysz się gotować kompoty? Dryła wbił w fotel, a Majewskiemu zwracam honor Na koniec o dwójce panów z Canal+. Tomasz Dryła, pierwszy żużlowy mikrofon stacji napisał taki list otwarty, że wbiło mnie w fotel. Przeczytałem go jednym tchem, z dolną szczęką na podłodze. List odbił się szerokim echem nie tylko mediach traktujących o żużlu, ale chyba o to chodziło. Kłaniam się nisko w pas panie Tomaszu. Pół żartem - pół serio marnuje się pan na tym stołku komentatorskim. Takie pióro warto by było wykorzystać w szerszym zakresie, a nie tylko od wielkiego dzwonu. Ponoć tylko krowa nie zmienia zdania, a ja naprawdę nie jestem człowiekiem, który idzie w zaparte i nie umie przyznać się do błędu. I właśnie spróbuję, to udowodnić. Jeszcze tydzień temu popełniłem tekst, którego trochę się wstydzę. Napisałem, że nie możemy wrzucać wszystkich Rosjan do jednego worka, szufladkować, stosować wobec nich odpowiedzialności zbiorowej i, że wysiudanie reprezentantów "Sbornej" z polskich lig żużlowych byłoby przegięciem. No, bo czemu mamy od razu przyklejać Łagutom, Sajfutdinowowi i ich kolegom twarz Putina. Tak mniej więcej brzmiała narracja. W prywatnych rozmowach także starałem się raczej rozkładać parasol ochronny nad zawodnikami. Stało, to w mocnej opozycji do tego, o czym praktycznie od początku brutalnego najazdu Rosji na Ukrainę tłukł nam łopatą do głowy szef żużla w Canal+ Marcin Majewski. On nawoływał, żeby wykosić równo z trawą rosyjskich sportowców, że poradzimy sobie bez nich. A, że ucierpi na tym PGE Ekstraliga? Trudno, nie ma równych i równiejszych w obliczu dramatu, który rozgrywa się na naszych oczach tuż za wschodnią granicą. Szanowałem tę opinię, ale byłem do niej sceptycznie nastawiony. Uważałem, że to nie w porządku. Dziś już stoję Marcinie po twojej stronie barykady. Nie można mieć klapek na oczach, udawać, że nic się nie dzieje, kiedy w Kijowie, Charkowie i innych ukraińskich miastach gra toczy się o najwyższą cenę, czyli ludzkie życie. Marcinie, jeszcze raz posypuję głowę popiołem, miałeś rację.