Przegląd Sportowy poinformował, że drużyna Wolfe Wittstock nie otrzyma licencji na sezon 2022 i 2. LŻ będzie liczyć siedem drużyn. Na łamach portalu polskizuzel.pl jest już odpowiedź przewodniczącego GKSŻ - Piotra Szymańskiego. Całej nie będę przytaczał, ale generalnie centrala odcina się od tych rewelacji. Nie ukrywam, trochę mnie, to dementi zmartwiło. Mam nadzieję, że pan Piotr jeszcze przemyśli swoją decyzję. Wolfe Wittstock nic nie wnosi do polskiej ligi Komuś mogę nadepnąć na odcisk za zachodnią granicą, ale Wolfe nie wnosiło do naszej ligi żadnej wartości. Jedynym plusem ich startów w 2. LŻ był fakt, że załatały dziurę po kilku polskich ośrodkach, które zniknęły z żużlowej mapy. Odjechano przez to więcej meczów, a ostatni szczebel rozgrywkowy nie był kadłubowy. Marcin Lijewski, były świetny piłkarz ręczny, reprezentant Polski, a obecnie trener Górnika Zabrze przeprowadził kilka miesięcy temu płomienną rozmowę ze swoimi zawodnikami, którzy najdelikatniej pisząc nie realizowali założeń taktycznych. - To jest jakieś porno - krzyczał w niebogłosy. Przemowa naszego medalisty mistrzostw świata jest hitem internetu. Polecam, znajdziecie ją na kanale youtube. Tak mi się ten cytat skojarzył... ekipa Franka Mauera przeważnie dostawała srogie łomoty i te mecze nadawały się do puszczania po godzinie 23, ponieważ można było na nich usnąć. Dlatego potyczki Wilków były z reguły dedykowane największym zapaleńcom, prawdziwym koneserom speedwaya. Niemieckie Wolfe Wittstock ekipą leniwych, spasionych kotów Kiedyś jeden z prezesów powiedział o drużynie przeciwnej, że to ekipa leniwych, spasionych kotów. Taka to była właśnie wilcza wataha. Zamiast drapieżnych zwierzów, co weekend serwowano nam w transmisji na antenie Motowizji znęcanie się nad biednym, bezbronnym kotkiem. Jest jedna grupa, którą ewentualne wyrzucenie Wittstocka z ligi na pewno by nie ucieszyło. To zawodnicy. Oni z uśmiechem na ustach wsiadali do busów wrzucając w nawigację kierunek Wittstock. Wietrzyli łatwy zarobek, a tak "easy money" przeleciałoby im koło nosa. Na drugim biegunie panowie prezesi. Oni z kolei truchleli, rwali włosy z głowy przed wyprawą do Niemiec. Gdy sobie przeliczyli, ile będzie trzeba wydać na wypłaty np. za sześćdziesiąt punktów, a do tego dochodziły jeszcze płatne bonusy, to oględnie rzecz biorąc Wolfe przeprowadzało zamachy na budżety polskich klubów. Dlatego wcale nie dziwi mnie, że prezesi niezbyt przychylnym okiem zerkają na dalsze starty Wittstocka w Polsce. PZM powinno wziąć działaczy Wolfe Wittstock na dywanik Przy założeniu, że Wittstock zostanie dopuszczony do rozgrywek, w 2. LŻ zobaczymy osiem zespołów. Tak się głośno zastanawiam, czy to nie jest dobry moment, aby jednak zaprosić na dywanik działaczy z Wittstocka i chociaż pogrozić im palcem. Poprosić o plany na przyszłość, czy długo jeszcze mają zamiar robić z siebie i ligi pośmiewisko. Rozumiem, że pan Mauer zapragnął dać lokalnej społeczności trochę rozrywki, ale bez przesady, wszystko ma swoje granice. Kolejny rok z rzędu zmontowano tam skład z zawodników, którzy w każdym innym polski zespole nie znaleźliby zatrudnienia. Osobiście wolałbym model siedmiodrużynowy, nawet z jedną ekipą pauzującą, ale bez Wolfe. A jeśli w Wittstocku nie mają bladego pojęcia jak się robi fajny żużel, to po korepetycje zapraszam do rodaków z Landshut.